|
Mauro Patta, ,,Pensieri" - Sheshi open-air museum w Piana degli Albanesi |
Trasa (szlakiem Magna Via Francigena): Corleone> Borgo Saladino> Sant'Agata> Santa Cristina Gela> Piana degli Albanesi
Długość trasy: 31 km
Czas przejścia: 7 h
Magna Via Francigena ma kilka wariantowych odnóg. Tę z San Giovanni Gemini do San Stefano Quisquina i z powrotem zmuszeni zostaliśmy pominąć ze względu na ograniczone zasoby czasowe. Ale nie zamierzamy odpuścić krótkiego odcinka z Santa Cristina Gela do Piana degli Albanesi- miejscowości, która wydała nam się nader interesująca.
Mirë se erdhët te Hora e Arbëreshëvet- taki napis widnieje na tablicy zamontowanej na wjeździe do miasteczka, zaraz pod ,,benvenuti". Powyżej jest też czerwona flaga z dwugłowym czarnym orłem. Piana degli Albanesi (nazywane wcześniej Piana dei Greci od wyznania mieszkańców) założone zostało w XV w. przez uchodźców albańskich, szukających schronienia przed prześladowaniami po inwazji Turków Osmańskich na Półwysep Bałkański. Dzisiejszych potomków tych imigrantów nazywa się Arboreszami (it. arbëreshë/alb. Arbëreshët). Arboresze są grekokatolikami, posługują się specyficzną odmianą języka albańskiego i zachowują niektóre tradycje bałkańskie. Największa sycylijska populacja tej mniejszości mieszka właśnie w Piana degli Albanesi (alb. Hora e Arbëreshëvet), ale Arboreszów można spotkać też w pobliskim Santa Cristina Gela czy we wsi Contessa Entellina.
Wyruszamy zatem z Corleone w kierunku ,,albańskiej Sycylii", Sicilia albanese. Z miasta wyprowadza nas ulica obsadzona drzewkami pomarańczowymi. Następnie wkraczamy na obszary wiejskie- na szachownicę poletek, w które wcina się długi, skalisty grzbiet górski. Na jego końcu wyróżnia się przyprószona białym puchem Rocca Busambra (1613 m n.p.m.), najwyższy szczyt Monti Sicani.
|
pomarańczowa ulica w Corleone |
|
Góry Sykańskie i ich najwyższy szczyt- Rocca Busambra |
Wspinamy się do przełęczy pomiędzy Pizzo Nicolosi (940 m n.p.m.) a Rocca Argentiera (632 m n.p.m.). Mijamy gaj oliwny oraz niewielką pasiekę, a następnie napotykamy na drodze zator. W dół, do szosy, spływa morze owczych grzbietów, kierunkowane przez kilku pasterzy oraz stadko psów, o dziwo, tym razem nieprzejawiających oznak agresji. Mimo wszystko na wszelki wypadek trzymamy się w bezpiecznej odległości, idąc spokojnie w tym samym tempie, co parzystokopytne.
|
...mijamy gaj oliwny... |
Po dojściu do strada statale Mapy.cz każą nam robić jakiegoś dziwnego zawijasa, którego ignorujemy, skręcając od razu w stronę Borgo Saladino. Tutaj do przekroczenia jest bród, ale Fiume di Frattina nie okazuje się wielką przeszkodą. Mijając winnicę, docieramy do Santuario di Maria Santissima del Rosario di Tagliavia z początku XIX w.
|
Mijając winnicę... |
|
...docieramy do sanktuarium. |
Na kolejnym skrzyżowaniu napotykamy kamienną misę, nad którą sterczy kran z wodą. Jest ich wzdłuż MVF całkiem sporo, ale na wielu (także tutaj) znajdowaliśmy napis ,,acqua non potabile", co trzeba mieć na uwadze, zwłaszcza wybierając się na szlak w cieplejszych miesiącach.
Idziemy prosto. W oddali widać znów Góry Sykańskie, natomiast przed nami wyrasta kosmicznie wyglądająca farma fotowoltaiczna. Z naprzeciwka nadchodzi wędrowiec z plecakiem, którego pozdrawiamy tradycyjnym ,,buon cammino".
|
w oddali Góry Sykańskie... |
|
...a przed nami farma fotowoltaiczna. |
Do Santa Cristina Gela docieramy o godzinie duchów, czyli ok. 14:30. Ulice są puste, na rozgrzanym od słońca bruku drzemie tylko bezpański pies. Obchodzimy go na paluszkach, docierając do centralnego placu, gdzie, oprócz przyozdobionego świątecznie kościółka św. Krystyny, odnajdujemy otwarty bar. Wchodzimy, aby zamówić coś do picia. Połowa z nas bez wahania wybiera Birra Moretti, natomiast druga połowa omiata wzrokiem półki, a nie znajdując tego, czego szuka, pyta o coś zimnego bez alkoholu. Właściciel baru myśli dłuższą chwilę, po czym triumfalnie wyciąga szklaną buteleczkę zawierającą bitter. Potem, mimo że uwalaliśmy mu właśnie całą podłogę lokalu gliną, przynosi nam do stolika jeszcze dwa ciasteczka gratis.
|
docieramy do Santa Cristina Gela |
|
kościółek Santa Cristina |
Wychodząc z baru, jeszcze raz przyglądamy się fasadzie Santa Cristina, spostrzegając baner z albańską flagą oraz arboreską nazwą miejscowości: Sëndahstina. Niecałe 4 km dzielą nas od Piana degli Albanesi, czyli mety dzisiejszego odcinka. Mijamy boisko do piłki nożnej, przy którym zauważamy drobne problemy z trackiem. Idziemy za znakami wymalowanymi w terenie, natomiast zegarek twierdzi, że oddalamy się od trasy. Spoglądamy na mapę, szybko wpadając na rozwiązanie zagadki... Przez pomyłkę obraliśmy główny przebieg MVF w kierunku Altofonte zamiast naszego variante... Zawracamy i skręcamy na północny zachód.
Po zameldowaniu się w B&B (na którego balkonie zatknięte są dwie flagi- włoska i albańska), idziemy zwiedzać Hora e Arbëreshëvet. Najpierw kierujemy się w stronę Via Russotto, gdzie zaczyna się najstarsza dzielnica miasta, Sheshi (z arboreskiego: kwadrat, plac). Andrea Buglisi, dyrektor artystyczny stowarzyszenia Bashkë, stworzył tu we współpracy z zaproszonymi do przedsięwzięcia malarzami ulicznymi niezwykłe muzeum na wolnym powietrzu. Zaprezentowane na ścianach kamiennych domów prace nawiązują do lokalnej kultury: jest więc kobieta w tradycyjnym stroju wielkopiątkowym (Mauro Patta, ,,Pensieri"), patron miasta, św. Jerzy, pokonujący smoka (Igor Scalisi Palminteri, ,,San Giorgio, il trionfo della luce") czy pyszniący się rogatym hełmem albański bohater narodowy, Gjergj Kastrioti ,,Skanderbeg" (Andrea Buglisi, ,,Skanderbeg").
|
Loste, ,,Gjegiëm" |
|
Angelo Crazyone, ,,Bukurìa arbëreshe" |
|
Daniele Paternostro, ,,Gjel" |
|
Andrea Buglisi, ,,Skanderbeg" |
|
Igor Scalisi Palminteri, ,,San Giorgio, il trionfo della luce" |
|
Święty Jerzy i papieros |
Przy świętym Jerzym przystajemy, aby popatrzeć na miasto w dole, oprawione w elegancką ramkę. Schodzimy w środek tego obrazu, odnajdując otwartą w niedzielę enotekę, oferującą oprócz win również lokalne sery, wędliny, pieczywo i słodycze (via Giorgio Kastriota 34). Zawędrowujemy też pod MUSARB (Via P. G. Guzzetta 13), niewielkie lokalne muzeum prezentujące tradycyjne stroje Arboreszek- jedwabne suknie haftowane w złote wzory tak bogate, że kobiety noszące je określa się mianem ,,ubranych w słońce". W muzeum znajduje się także sekcja poświęcona roślinom charakterystycznym dla rezerwatu Serre de Pizzuta, ale te zobaczymy jutro z bliska. Z bardzo, bardzo bliska...
|
Piana degli Albanesi oprawione w ramę |
< następny post
poprzedni post >
Komentarze
Prześlij komentarz