Magna Via Francigena 4/8. Milena-Cammarata. Il presepe vivente.

położona u stóp Monte San Paolino Sutera


*** ENGLISH below ***

Trasa (szlakiem Magna Via Francigena): Milena> rezerwat Monte Conca> Campofranco> Sutera> Acquaviva Platani> San Giovanni Gemini> Cammarata

Długość trasy: 34 km

Czas przejścia: 8 h 15 min.



-Idziecie z północy na południe czy odwrotnie?- pyta Daniela. Kiedy odpowiadamy, że z Agrigento do Palermo, uśmiecha się. - Dobrze zdecydowaliście. Bo w Suterze jeszcze przedwczoraj leżał śnieg. 

Sutera położona jest nieco wyżej niż Milena (na ok. 600 m n.p.m.), a jej zabudowę można rozpoznać z daleka dzięki górującemu nad miasteczkiem Monte San Paolino (813 m n.p.m.) z XIV-wiecznym klasztorem na szczycie. Dzisiaj śnieg nie powinien nas już tam zaskoczyć, bo prognozy obiecują słońce oraz temperaturę dochodzącą w ciągu dnia do kilkunastu stopni Celsjusza.


Sutera widoczna ponad kościółkiem Santa Teresa w Milenie


Wychodząc z Mileny ulicą braci Cervi, dostrzegamy sporej wielkości mural, przedstawiający charakterystyczną sylwetkę Chiesa Madre Immacolata, a przy niej powiększoną twarz, która wydaje nam się znajoma. To sam Jan Paweł II pozdrawia nas kiwnięciem dłoni... Kilkaset metrów natrafiamy zaś na kolejny zestaw kolorowych tabliczek dla wędrujących MVF- tym razem jest już coś po polsku!


mural z papieżem Polakiem w Milenie


tło do fotografii dla hikerów- jest i coś po polsku!

Kierujemy się teraz w stronę rezerwatu przyrodniczego Monte Conca, skupionego wokół wzniesienia o tej samej nazwie (437 m n.p.m.) oraz odcinka rzeki Gallo d'Oro. Na obszarze rezerwatu chronione są zjawiska krasowe, roślinność typowa dla obszarów podmokłych oraz zwierzęta, z których najciekawsze wydają nam się: jeżozwierz afrykański, żołna zwyczajna, rzekotka czy ,,zielony wąż" (Hierophis viridiflavus). Magna Via Francigena nie przechodzi niestety przez środek rezerwatu, ale okrąża go- wg klasycznego przebiegu z prawej, a wg wariantu zimowego- z lewej strony. Wybieramy wariant zimowy, obawiając się nieco brodu, który przekracza się zarówno w wariancie letnim, jak i na szlaku 802 trawersującym zbocze Monte Conca (na 802 jest co prawda most jeszcze z czasów rzymskich, ale w ruinie). W lipcu czy sierpniu Fiume Gallo D'oro nie stanowi pewnie żadnej przeszkody, ale w grudniu stan wody mógłby nas zaskoczyć. 


Monte Conca zza krzaka kopru włoskiego (a na dalszym planie Sutera)

Wariant zimowy prowadzi w dużej części poboczem szosy, ale po kolejnym spotkaniu z gliniastą glebą dzisiejszego poranka, nawet nas to specjalnie nie martwi. Kiedy skręcamy ze Strada Provinciale 24 w boczną drogę, zatrzymuje się przy nas alfa romeo z napisem ,,carabinieri". Dokąd idziecie?- pyta głowa, która pojawia się po opuszczeniu szyby. Rzucamy magiczne hasło: ,,Magna Via Francigena", a głowa potakuje, życząc nam ,,buon cammino".


widok na rezerwat Monte Conca z drogi prowadzącej do Campofranco


w drodze do Campofranco


Wspinamy się ku miejscowości Campofranco. Słońce rzeczywiście przygrzewa całkiem mocno, decydujemy się więc nawet na ściągnięcie kurtek, czym wprawiamy w lekkie osłupienie grupę staruszków okupujących ławki pod kościołem San Francesco. Ale wychłodzenie nam nie grozi, bo na dystansie kolejnych trzech kilometrów mamy do pokonania 300 m wzniesienia. Zbliżamy się do Sutery.


zostawiamy w dole Campofranco...


...i zbliżamy się do Sutery

Monte San Paolino widoczna od dawna na horyzoncie staje się coraz większa i większa. Wkrótce wkraczamy pomiędzy oklejające ją beżowe domki, w labirynt uliczek brukowanych kamieniem w tym samym odcieniu co widoczna w tle wapienna skała. Rozważaliśmy nawet, czy nie warto byłoby wspiąć się na sam szczyt góry stanowiącej trzon miasteczka (podobno widać stamtąd Etnę), ale przeczytaliśmy, że brama klasztoru San Paolino bywa często zamknięta, a nie chcielibyśmy się rozczarować. Poza tym mamy na dziś zaplanowany dość długi odcinek szlaku, który warto byłoby ukończyć jeszcze przed zmrokiem. Poprzestajemy zatem na odwiedzinach w recepcji Muzeum Etno-antropograficznego, gdzie podbijamy nasze credenziale.


Sutera


Sutera


Sutera


Sutera, Piazza Sant'Agata


Sutera


Idąc dalej via Carmine, mijamy ,,zielonego potwora ze stali". Tak pisał dziennik ,,La Repubblica" o futurystycznej windzie na szczyt Monte Paolino, której budowa, zakończona w 2012 r., pochłonęła 2 miliony euro z funduszy europejskich. Głównym zarzutem dla windy są jednak nie kwestie estetyczne, a fakt, że od dwunastu lat winda... nie działa.  Owszem, nigdy nie została oddana do użytku. Co prawda ostatnio pojawiają się informacje, które dają nadzieję na uruchomienie tej atrakcji turystycznej, ale póki co, jej jedyną funkcją jest oszpecanie jednego ze zboczy góry.


niedziałająca winda na szczyt Monte Paolino

Magna Via Francigena prowadzi kolejno przez trzy dzielnice Sutery: Giardinello, Rabatello oraz założone w okresie arabskim Rabato. Tutaj panuje właśnie niespotykane poruszenie, od którego mimo wczesnej godziny i słonecznej pogody zapaliły się nawet uliczne latarnie. Mieszkańcy ozdabiają wejścia do domów gałązkami sosny i drzewkami cytrynowymi. Przygotowują się na wieczór, kiedy nastąpi inauguracja tegorocznego il presepe vivente, żywej szopki. To tradycja znana w całych Włoszech, ale szczególnie chętnie kultywowana na Sycylii. Żałujemy, że nie zostajemy w Suterze na noc, nie wiedząc jeszcze, że w il presepe vivente będziemy mieli jednak okazję uczestniczyć.


Sutera, Rabato


uliczka Rabato w trakcie przygotowań do inscenizacji żywej szopki


dzwonnica Duomo di Maria Santissima Assunta, katedry wzniesionej w XIV w. na miejscu dawnego meczetu

Tymczasem wkraczamy na bardzo widokową (gliniastą) drogę prowadzącą obok szczytu Monte Caccione (737 m n.p.m.), a wzmagający się zimny wiatr przekonuje nas do założenia z powrotem kurtek. Potem wychodzimy na drogę bitumiczną, gdzie staczamy nie pierwszą i nie ostatnią na Sycylii potyczkę z psami, tym razem zaciekle broniącymi okolicy jakiejś dawno zrujnowanej chałupy. Do okolicy wlicza się oczywiście szosa, którą idziemy.


za nami Sutera...


...a przed nami Monte Caccione.


widoki z drogi bitumicznej prowadzącej do Acquaviva Platani

Schodzimy do Acquaviva Platani, o tej godzinie (ok. 14:30) sennego jak wszystkie sycylijskie miasteczka. Po przejściu przez niewielkie centrum z kościołem Santa Maria della Luce, wieżą zegarową i barem, szlak wyprowadza nas na drogę biegnącą w stronę miejskiego cmentarza. Otoczony jest solidnym murem, zza którego wystają daszki okazałych grobowców. Na horyzoncie rysuje się ośnieżony szczyt, co do którego nie mamy już teraz żadnych wątpliwości- to musi być Monte Cammarata (1578 m n.p.m.).


Acquaviva Platani


Acquaviva Platani


na pierwszym planie opuncje, w tle- ośnieżony szczyt Monte Cammarata


Po przekroczeniu strada statale szlak płata nam małego psikusa, prowadząc wprost... do szumiącej radośnie rzeki. Zimowego wariantu autorzy MVF tutaj nie przewidzieli, opracowujemy go więc sobie naprędce sami. Pójdziemy poboczem szosy aż do mostu, za mostem zejdziemy na tę, widoczną na mapie, boczną drogę prowadzącą wzdłuż torów, a potem- koło jakiegoś budynku kolejowego- przejdziemy przez szyny z powrotem do szlaku.

- Mamy mały kłopot- mówi połowa z nas, kiedy wdrażamy plan w życie.- Ta droga, którą widzieliśmy na mapie, pamiętasz... ona nie odchodzi od strada statale, ona jest... pod nią. 

Szybko oceniamy jednak stromiznę skarpy i uznajemy, że uda nam po niej zbiec do biegnącej w dole ścieżki. Ścieżką dochodzimy następnie do wspomnianego wcześniej budynku kolejowego, gdzie wydeptany ślad praktycznie zanika. Nie ma też obiecanego przejścia przez tory. Na szczęście obudowujący je betonowy mur za kilkadziesiąt metrów kończy się, pozwalając na przekroczenie szyn ,,na dziko".

Jesteśmy więc z powrotem na szlaku i rozpoczynamy mozolne podejście do San Giovanni Gemini. Czapka z chmur zasłaniająca do tej pory wierzchołek Monte Cammarata odrobinę się rozsuwa, ukazując porastający go dziwaczny las anten. 

A gdzie jest miasteczko? Do tej pory większość z osad była widoczna jak na dłoni ze sporej odległości, pozwalając mniej więcej ocenić dzielący nas od nich dystans. Z San Giovanni Gemini jest inaczej. Długo go nie widać, a kiedy tracimy już nadzieję, po prostu materializuje się przed nami za którymś z kolejnych pagórków. No dobrze, a więc jesteśmy. Dziś drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, ale może uda nam się znaleźć jakieś czynne alimentari? Kiedy stojąc na chodniku, pochylamy się nad ekranem smartfona, od razu zatrzymuje się koło nas samochód, a kierowca pyta czy może nam w czymś pomóc. Grzecznie dziękujemy, bo właśnie wypatrzyliśmy na googlach market, który- jak twierdzi aplikacja- powinien dzisiaj funkcjonować. Kiedy jednak docieramy pod wskazany adres, zastajemy opuszczone do dołu żaluzje. Może jednak kogoś zapytamy- postanawiamy przed przedsięwzięciem nadprogramowej wędrówki do oznaczonego kilometr dalej coopa. 

Jak powiedzieli, tak zrobili. Zapytana przez nas Włoszka nie pozostawia jednak złudzeń: Dzisiaj wszystkie sklepy będą raczej zamknięte. Może jedynie centrum handlowe się otworzy... ale to poza miastem, odpada jeśli jesteście pieszo. Widząc nasze rozczarowanie, dorzuca: Powiedzcie jak wam pomóc, czego konkretnie potrzebujecie? Na pewno działają bary i restauracje, co jeszcze... Mogę was zabrać do domu! 

Po raz kolejny sycylijska otwartość nas zadziwia. Zapewniamy, że pójście do restauracji jak najbardziej nas urządza i kierujemy się w stronę Cammaraty, gdzie mamy zarezerwowany nocleg. Wyobrażaliśmy sobie, że z San Giovanni Gemini będziemy się tam jeszcze wspinać w nieskończoność, a tymczasem okazuje się że oba miasta stanowią w zasadzie jeden, połączony organizm. Na metę docieramy w niecałe dziesięć minut. 


Cammarata widziana z poziomu San Giovanni Gemini

Salvatore, nasz dzisiejszy gospodarz, sypie jak z rękawa adresami pizzerii i trattorii, które moglibyśmy odwiedzić (wybierzemy tę przy viale Alessi, gdzie- jak się okaże- będziemy mieli okazję porozmawiać po polsku). Pokazuje jak obsługiwać wszystkie sprzęty, w tym najważniejszy: ekspres do kawy. Na koniec rzuca jeszcze: Aha, a poza tym dzisiaj w miasteczku odbywa się inscenizacja il presepe vivente, którą też warto zobaczyć...

Nie wierzymy własnym uszom! A więc w Cammaracie ta tradycja jest również żywa! Napełniwszy wcześniej żołądki pizzą z burratą i pistacjami, meldujemy się na placyku przy Chiesa Madonna ,,del Barone", gdzie widzieliśmy po drodze coś w rodzaju kasy biletowej (wstęp na uliczki biorące udział w wydarzeniu kosztuje 5 euro od osoby). 

Na początku podążamy za miejscowymi, nie wiedząc do końca jak się zachować. Wkrótce jednak zaczynamy pojmować całą koncepcję. Il presepe vivente to nie tylko odtworzenie przez aktorów wybranych spośród lokalnych mieszkańców (i zwierząt...) sceny narodzenia Chrystusa. Zanim dojdziemy do żłóbka, stanowiącego zwieńczenie całej wędrówki po starówce, czeka na nas cała masa innych atrakcji. Odwiedzimy zainscenizowane z detalami warsztaty tradycyjnych zawodów: kowala, szewca czy tkaczki. Spróbujemy lokalnych przysmaków: owczego sera, świątecznych ciasteczek, podawanej na ciepło fasoli i ciecierzycy. Włoch stojący w kolejce przed nami, poniesiony świątecznym nastrojem, prosi o dwa kubeczki grzańca- dla siebie i dla swojego kilkuletniego syna. Gromiony wzrokiem matki dziecka, tłumaczy: no bo to jest przecież podgrzewane, a więc cały alkohol wyparowuje...! Obaj dostają jednak ostrą reprymendę. 

W niektórych kamieniczkach można samodzielnie wykuć podkowę, w innych po prostu porozmawiać (na przykład o Magna Via Francigena, Sycylii i Janie Pawle II) albo... potańczyć. W każdym razie wszyscy spędzają miło czas... no może oprócz stłoczonych w jednym z przyziemi owiec, które wolałyby już raczej pójść spać...


kluczowa część il presepe vivente


*** ENGLISH version ***


Sutera and Monte San Paolino

Route (szlakiem Magna Via Francigena): Milena> rezerwat Monte Conca> Campofranco> Sutera> Acquaviva Platani> San Giovanni Gemini> Cammarata

Distance: 34 km

Walking time: 8 h 15 min.




-Are you going from north to south or vice versa? - asks Daniela. We say that from Agrigento to Palermo, and she smiles. - You made the right decision. Because they had snow in Sutera the day before yesterday. Sutera is located slightly higher than Milena (approx. 600 m above sea level), and it can be recognized from a distance thanks to Monte San Paolino (813 m above sea level), with a 14th-century monastery at the top, towering over the town. Today, snow should not surprise us anymore. The forecasts promise sun and temperatures reaching 15 degrees Celsius during the day.



Sutera visible upon St. Teresa Church in Milena



Leaving Milena along the Cervi brothers' street, we see a large mural depicting the characteristic silhouette of Chiesa Madre Immacolata and next to it, an enlarged face that seems familiar to us. It's John Paul II himself who greets us with a wave of his hand... A few hundred meters away we come across another set of colorful signs for MVF wanderers - this time we spot something in Polish!



mural in Milena


something in Polish at least!



We are now heading towards the Monte Conca natural reserve, established around the hill of the same name (437 m above sea level) and the Gallo d'Oro river. Within the reserve, karst phenomena, and vegetation typical of wetlands are protected. And the animals, the most interesting of which we find: the crested porcupine, the bee-eater and the green whip snake. Unfortunately, the Magna Via Francigena does not pass through the reserve, but goes around it - from east according to the classic route, and from west according to the winter variant. We choose the second option, being a bit afraid of the ford, which you have to cross both on MVF summer variant and on 802 trail, traversing the slope of Monte Conca (in case of 802 there is a bridge from Roman times, but in ruins). In July or August, fiume Gallo D 'oro is probably no issue, but in December the water level could surprise.


fennel, Monte Conca and Sutera in the background



The winter variant leads along the asphalt road, but after another encounter with clay soil this morning, it doesn't even bother us. When we turn from Strada Provinciale 24 into a side road, an Alfa Romeo with the "carabinieri" inscription stops next to us. -Where are you going? - asks the head that appears after lowering the window. We use the magic "Magna Via Francigena" spell and the head nods, wishing us "buon cammino".



Monte Conca reserve seen from the road to Campofranco


on the way to Campofranco



We climb towards the town of Campofranco. The sun is shining brightly in the sky, so we decide to take off our jackets (what astonishes a group of elderly gentlemen occupying the benches in front of the church of San Francesco). But we are not in danger of hypothermia, because over the next three kilometers we have 300 m of elevation gain. We are approaching Sutera.



leaving Campofranco...


...and approaching Sutera


Monte San Paolino, visible on the horizon for a long time, is becoming bigger and bigger. Soon we enter a labyrinth of streets paved with stone in the same shade as the rock visible in the background. We even considered whether it would be worth climbing to the very top of the mountain that constitutes the backbone of the town (they say you can see Etna from there), but we read that the gate of the San Paolino monastery is often closed. We would not like to be disappointed. Moreover, we have a quite long section of the trail planned for today, and we would like to complete it before dark. So we stop only at the reception of the Ethno-Anthropographic Museum, where we put stamps in our credentials.



Sutera


Sutera


Sutera


Sutera, Piazza Sant'Agata


Sutera



Continuing along via Carmine, we pass by the "green monster made of steel". This is how "La Repubblica" daily described the futuristic elevator to the top of Monte Paolino, the construction of which, completed in 2012, costed EUR 2 million from European funds. However, the main criticism of the elevator is not aesthetics, but the fact that... it was never put into use. Although some recent information gives hope for the final launch of this tourist attraction, for now its only function is to disfigure one of the mountain slopes.



the green monster



Magna Via Francigena leads through three districts of Sutera: Giardinello, Rabatello and Rabato, founded in the Arab period. We can feel some kind of commotion here, which, despite the early hour and sunny weather, even caused turning on all of the street lamps. Locals decorate the entrances to their houses with pine branches and lemon trees. They are getting ready for the evening, when il presepe vivente, the living Nativity scene, will be inaugurated. This is a tradition known throughout Italy, but especially eagerly cultivated in Sicily. We regret not staying in Sutera for the night. We do not know yet that we will have the opportunity to participate in presepe vivente anyway.



Sutera, Rabato


Rabato preparing for the evening


Duomo di Maria Santissima Assunta, a cathedral built in the 14th century on the site of a former mosque


Meanwhile, we take a very scenic (clay) road leading next to the peak of Monte Caccione (737 m above sea level). The increasing cold wind convinces us to put our jackets back on. Then we go out onto a bituminous road, where we have a fight with dogs, not the first and not the last time in Sicily. They fiercely defending the area around a ruined cottage. The area, of course, includes the road we are walking on.



Sutera behind us...


...and Monte Caccione in front of us.


on the way to Acquaviva Platani



We go down to Acquaviva Platani, at this hour (around 2:30 p.m.) as sleepy as all Sicilian towns. After passing through the small center with the church of Santa Maria della Luce, a clock tower and a bar, the trail leads us to the city cemetery. It is surrounded by a solid wall, behind which the roofs of impressive tombs protrude. There is a snow-covered peak on the horizon, about which we now have no doubts - it must be Monte Cammarata (1,578 m above sea level).



Acquaviva Platani


Acquaviva Platani


prickly pears and Monte Cammarata



After crossing the Strada Statale, the trail plays a little trick on us, leading straight... to the joyfully rustling river. The authors of MVF did not foresee the winter variant here, so we are quickly developing it ourselves. We will go along the side of the asphalt road until we reach the bridge. Then we will go down to the path visible on the map, that one leading along the railway. We will cross the rails and come back to the trail. - We have a little problem - I say, when we put the plan into action. - That path we saw on the map, remember... it doesn't connect to the road, it's... under it. Quickly we assess the steepness of the slope and decide that we will be able to run down it to the path below. Then we take the path, which  practically disappears next to the railway building. There is no (promised on the map) crossing over the tracks. Fortunately, the concrete wall enclosing the railway ends after a few dozen meters, allowing us to pass. So we are back on the trail and we begin the arduous ascent to San Giovanni Gemini. The cap of clouds that has been covering the peak of Monte Cammarata opens a little, revealing a strange forest of antennas growing there.

And where is the town? So far, most of the settlements were clearly visible from a distance, allowing to estimate the time needed to reach them. It's different with San Giovanni Gemini. We don't see it for a long time, and when we finally loose hope, it simply materializes in front of us. Okay, so here we are. Today is the second day of Christmas, but maybe we will be able to do some shopping? When we are standing on the sidewalk, leaning over the smartphone screen, a car immediately stops next to us and the driver asks if he can help us with something. But we have just spotted a supermarket that - according to Google - should be operational today. However, when we reach the indicated address, we find the blinds lowered. Maybe we'll ask someone - we decide before making an extra hike to the coop marked a kilometer away. The lady we ask leaves no doubt: Today all shops will be closed. Seeing our disappointment, she adds: What exactly do you need? There are bars and restaurants open, what else... I can take you home! Once again, Sicilian openness amazes us. 

We head towards Cammarata, where we have B&B booked. We imagined that we would continue climbing there forever from San Giovanni Gemini, but it turns out that both cities are basically one connected organism. We reach our destination in less than ten minutes.



Cammarata seen from San Giovanni Gemini



Salvatore, our host, gives us recommendations of pizzerias and trattorias (we will choose the one in viale Alessi, where we will have the opportunity to talk in Polish). He shows how to operate all devices, including the most important one: a coffee machine. At the end he says: Oh, and besides, today there is a worth seeing thing in the town happening, il presepe vivente... We can't believe our ears! So in Cammarata this tradition is also alive! Having our stomachs filled with pizza burrata & pistacchi, we go to the square next to Chiesa Madonna "del Barone", where we have seen something like a ticket office (admission to the streets taking part in the event costs 5 euros per person).

At the beginning we follow the locals, not really knowing how to behave. But soon we start to grasp the whole concept. Il presepe vivente is not only a recreation of the scene of Christ's birth by actors selected from among local inhabitants (and animals...). Before we reach the manger, which is the culmination of the entire walk around the Old Town, there are many other attractions waiting for us. We will visit carefully staged workshops of traditional professions: blacksmith, shoemaker and weaver. We will try local delicacies: sheep's cheese, Christmas cookies, warm beans and chickpeas. An Italian standing in the queue in front of us, carried away by the Christmas spirit, asks for two cups of mulled wine - for himself and for his several-year-old son. When the child's mother glares at him, he explains: it is heated, so all the alcohol evaporates...! However, both of them receive a sharp reprimand. In some tenement houses you can carve a horseshoe yourself, in others you can just talk (for example about Magna Via Francigena, Sicily and John Paul II) or... dance. Anyway, everyone is having a nice time... maybe except the sheeps who would rather go to sleep...



the crucial part of presepe vivente




Komentarze