Nie tylko krasnale (KDB on tour)

Krasnal Klucznik przy ul. Szewskiej


K R A S N A L E

Na pierwszej stronie przepięknie wydanej książki o skrzatach jej autorzy, Wil Huygen i Rien Poortvliet, umieścili cytat ze szwedzkiego pisarza Axela Munthe'a: ,,Ku mojemu zdumieniu doszły mnie słuchy, że podobno są ludzie, którzy nigdy nie widzieli krasnoludka". Ludzi tych należałoby zaprosić do Wrocławia. Tutaj nie da się krasnoludka nie zobaczyć, przeciwnie- trzeba uważać, aby się o jakiegoś nie potknąć. 

Ile dokładnie krasnali jest we Wrocławiu? Sądząc po podpowiedziach w wyszukiwarce, nie tylko my zadajemy sobie to pytanie. Trudno jednak na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Internetowy serwis turystyczny miasta podaje: ,,W drugiej połowie 2020 roku we Wrocławiu było około 360 figurek (...)". No tak, ale od tego czasu minęły cztery lata,  a gnomy mnożą się na potęgę. Odsłonięty na początku czerwca 2024 r.  Yerbek prezentowany był na przykład na nieoficjalnym profilu facebookowym Wrocławia jako krasnal nr 986... Tak naprawdę trudno chyba jednak to krnąbrne towarzystwo zliczyć. Skrzata może sobie zamówić każdy, osoba prywatna lub firma, i to bez konieczności rejestracji w urzędzie. Wystarczy zgłosić się do jednej z zajmujących się skrzatotwórstwem pracowni

Autorem pierwszych figurek (Rzeźnika, Syzyfków, Pracza, Szermierza oraz Strażnika), wykonanych w 2005 r. na zlecenie Biura Promocji Miasta i Agencji Reklamowej Wanilia, był rzeźbiarz Tomasz Moczek (który zresztą do dziś wytwarza kolejne krasnale). Skrzaty widywano na ulicach Wrocławia jednak już w latach 80. XX w.- w formie graffiti i na plakatach podczas happeningów antykomunistycznej Pomarańczowej Alternatywy. Dzisiaj małe istoty w szpiczastych czapeczkach promują hotele, lodziarnie czy gabinety stomatologiczne, ale upamiętniają też mniej lub bardziej doniosłe wydarzenia- na przykład... najdłuższą w Polsce kolejkę do lokalu wyborczego.

Do Wrocławia można się więc wybrać nawet dla samych krasnali. I weekendu nie starczy, aby je wszystkie odszukać. Ale w stolicy Dolnego Śląska jest też kilka innych rzeczy do zobaczenia...



N I E K R A S N A L E



Nie tylko w brodatych gnomach przejawia się zamiłowanie Wrocławia do sztuki. Świadczy o tym chociażby wyrastająca z Wyspy Daliowej ,,Nawa" Oskara Zięty- bioniczny pawilon złożony z trzydziestu pięciu lekkich, lustrzanych łuków ,,nadmuchanych" przy zastosowaniu oryginalnej technologii FIDU (Freie Innendruck-Umformung)polegającej na swobodnym odkształcaniu stali pod wpływem ciśnienia wewnętrznego. Tę samą technikę stosuje pracujący we Wrocławiu projektant przy produkcji swoich ikonicznych stołków czy luster. Na stronie studia umieszczono dokładny opis procesu twórczego poprzedzającego powstanie ,,Nawy". Mowa tam o inspiracji pobliską architekturą i mieniącą się w słońcu wodą Odry. Rzeźba została nawet nominowana do jednej z najważniejszych nagród w dziedzinie architektury- nagrody im. Miesa van der Rohe. W opiniach na Mapach.cz odnaleźliśmy jednak również takie podsumowanie pawilonu: Dla jednych dobre miejsce na fotki pod insta, dla drugich sztuka. Ogólnie więcej tych pierwszych.




,,Nawa" Oskara Zięty na Wyspie Daliowej



Na pobliskim bulwarze Dunikowskiego przysiadły z kolei ,,Ptaki" Magdaleny Abakanowicz. Wcześniej trzy z nich zdobiły róg Świdnickiej i Placu Teatralnego, ale artystka nie była szczególnie zadowolona z tej lokalizacji, zaproponowała więc miastu promocyjną cenę na kolejne prace pod warunkiem przeniesienia całego stada nad rzekę. Trzeba przyznać, że tu rzeczywiście pasują lepiej. Spod ich skrzydeł można popatrzeć na katedrę na Ostrowie Tumskim oraz na przypominającą makietę, całkowicie białą (łącznie z dachem) Bibliotekę Archidiecezjalną.



,,Ptaki" Magdaleny Abakanowicz na bulwarze Dunikowskiego


Jeszcze jedna warta uwagi rzeźba znajduje się na skrzyżowaniu ulic Piłsudzkiego i Świdnickiej. Odlany z brązu ,,Pomnik anonimowego przechodnia" stanął tutaj w dwudziestą czwartą rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego i jest (niedokładną) kopią instalacji ,,Przejście" Jerzego Kaliny z 1977 r. Pierwowzór został umieszczony w Warszawie w nocy z 12. na 13. grudnia, stąd był później odczytywany jako prorocza wróżba mających dopiero nastąpić wydarzeń politycznych, a zarazem symbol buntu przeciwko zniewoleniu. Ale ,,Pomnik anonimowego przechodnia" jest już raczej postrzegany bardziej uniwersalnie, jako metafora stanu ludzkości w ogóle.



,,Pomnik anonimowego przechodnia"



Dziełem, które ma wielu autorów, są z kolei kolorowe podwórka na Nadodrzu (konkretnie po obu stronach ul. Roosevelta). Projekt łączący malarstwo i trójwymiarowe formy rzeźbiarskie powstaje od 2013 r. za sprawą współpracy lokalnych artystów oraz zwyczajnych mieszkańców kamienic, zrzeszonych w OKAPie- Ośrodku Kulturalnej Animacji Podwórkowej. Ściany wewnętrznych dziedzińców pokryte są nie tylko wielkoformatowymi kopiami znanych obrazów, ale też portretami członków lokalnej społeczności. Wszystko to robi wrażenie, choć zastanawiamy się, czy mieszkańcy nie mają czasami dość kręcących im się pod oknami turystów z telefonami.



kolorowe podwórka na Nadodrzu


kolorowe podwórka na Nadodrzu


kolorowe (czarno-białe) podwórka na Nadodrzu



Jeśli już o muralach mowa, to sporo ich pochowano w różnych zakamarkach. Na przykład taki Mural Ceramiczny w podziemnym Przejściu Słodowym, stworzony przez kilkudziesięciu twórców z całego świata na pamiątkę wyróżnienia Wrocławia w 2016 r. tytułem Europejskiej Stolicy Kultury. 



Mural Ceramiczny


Albo kolaboracja Oteckiego i Cekasa na Kępie Mieszczańskiej, przy ul. Księcia Witolda- a konkretnie na ścianie budynku dawnego Głównego Urzędu Celnego. Tu z pozornie abstrakcyjnej kompozycji wyłania się obraz portowej przeszłości wyspy odrzańskiej.


mural Oteckiego i Cekasa na Kępie Mieszczańskiej



A skoro jesteśmy już na Kępie Mieszczańskiej, to możemy przejść na drugą stronę rzeki Mostem Pomorskim (jednym z ponad stu mostów znajdujących się we Wrocławiu), aby wypróbować zwierciadła akustyczne umieszczone pomiędzy platanami na bulwarze Zwierzyckiego.



zwierciadła akustyczne na bulwarze Zwierzyckiego



Wróćmy jednak na starówkę. Zwiedzając Wrocław, nie sposób przecież ominąć Ostrowa Tumskiego  (gdzie miasto wzięło swój początek) czy Rynku z otaczającą go siatką uliczek. Należy również wejść na Mostek Pokutnic (Czarownic) łączący wieże katedry św. Marii Magdaleny. Teraz można zobaczyć wszystko z góry. 




Ostrów Tumski we Wrocławiu (fot. z 2009 r.)


detal pomnika św. Jana Nepomucena na Ostrowie Tumskim (fot. z 2009 r.)


ratusz na Rynku we Wrocławiu (fot. z 2009 r.)


Mostek Pokutnic (fot z 2009 r.)


widok z Mostku Pokutnic w stronę Rynku (fot z 2009 r.)



Idąc natomiast w kierunku Wyspy Piasek, łączącej Rynek z Ostrowem Tumskim, warto zajrzeć do Hali Targowej z początku XX w., chociażby po to, aby zerknąć na jej przekrycie wsparte na ogromnych żelbetowych łukach parabolicznych. A także po to, aby pobuszować wśród straganów oferujących nie tylko sezonowe warzywa oraz owoce (i grzyby!) czy lokalne wyroby gastronomiczne, ale również przeróżne artykuły typu mydło i powidło od biżuterii ezoterycznej po ręcznie wykonane torby skórzane.


wnętrze Hali Targowej


Jeśli natomiast zamiast udać się na Most Piaskowy, skręcimy w ulicę Frycza-Modrzewskiego, dotrzemy do Parku Słowackiego. Znajdują się tutaj dwa ciekawe obiekty. Pierwszy to rotunda mieszcząca Panoramę Racławicką. Drugi to pobernardyński zespół klasztorny będący od lat 60. siedzibą Muzeum Architektury. Niestety podczas naszego pobytu w przebudowie znajdowała się akurat główna ekspozycja zlokalizowana w zdesakralizowanym kościele, ale za to bilet wstępu na wystawę czasową o powojennej architekturze województwa świętokrzyskiego i... tetrapodach kosztował zaledwie 5 zł.




mieszczący Muzeum Architektury zespół poklasztorny


Muzeum Architektury- wnętrza


fragment wystawy czasowej w Muzeum Architektury


Niedaleko parku znajduje się Wzgórze Polskie z Bastionem Ceglarskim, częścią wciąż czytelnego w planie centrum systemu dawnych fortyfikacji. Jego elementem jest również niedawno zrewitalizowany Bastion Sakwowy, który od teraz ma się kojarzyć nie z wojskowością, a z rekreacją i gastronomią.


Bastion Sakwowy


A skoro o rekreacji mowa, przenieśmy się do dzielnicy Dąbie. To tutaj znajduje się słynna Hala Stulecia, ekspresjonistyczna budowla wystawowo-widowiskowa zaprojektowana przez Maxa Berga na Wystawę Stulecia, zorganizowaną z okazji okrągłej rocznicy zwycięskiej dla Prus bitwy pod Lipskiem (poprzedzonej wydaniem w Breslau przez Fryderyka Wilhelma III odezwy do ludu apelującej o włączenie się do walki przeciwko Napoleonowi Bonaparte- to wydarzenie wg pruskiej historiografii miało być przełomowym momentem w wojnie). Max Berg zrealizował we Wrocławiu jeszcze kilka innych budynków, między innymi... skromny budynek stacji redukcyjnej gazu w pobliżu Bastionu Sakwowego, w którym mieści się dzisiaj kawiarnia nazwana nieprzypadkowo Cafe Berg.

Przed Halą Stulecia sterczy charakterystyczna Iglica. Ta została z kolei wzniesiona w 1948 r., jako element Wystawy Ziem Odzyskanych.


Iglica przed Halą Stulecia



Dosłownie po drugiej stronie ulicy znajduje się działający prawie nieprzerwanie od 1865 r. Ogród Zoologiczny, który w 2014 r. wzbogacił się o nowoczesne Afrykarium. Jego największą atrakcję stanowi tunel biegnący po dnie basenów zamieszkanych m.in. przez rekiny, manaty i płaszczki. 



budynek Afrykarium we wrocławskim zoo


mieszkańcy Afrykarium



mieszkańcy wrocławskiego zoo



Od 2015 r. przy zakładzie Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji ,,Na Grobli" działa z kolei centrum edukacyjne Hydropolis, w którym możemy zobaczyć jak powstaje śnieg albo przymierzyć pierwszy na świecie (wynaleziony na terenie dzisiejszego Wrocławia przez niejakiego Karla Heinricha Kliengerta) skafander do nurkowania.



atrakcje Hydropolis


Właśnie: na terenie Wrocławia... Wrocław. Aby ułatwić cudzoziemcom wymawianie zawartej w nazwie miasta egzotycznej litery ,,ł" występującej tylko w języku polskim, kaszubskim oraz narzeczu Nawahów, stworzono zapis będący jednocześnie doskonałym hasłem promocyjnym- WrocLOVE. A o tym, że we Wrocławiu pełno jest miłości, niech zaświadczy przypadek Mostu Tumskiego. Jego konstrukcja została tak mocno obciążona wieszanymi przez zakochanych kłódkami, że podjęto decyzję o ich zdemontowaniu. Podobno w odpiłowywaniu pomagały nawet krasnale...





O nie, znów wróciliśmy do krasnali. A mieliśmy powiedzieć jeszcze o dworcu kolejowym, niektórzy twierdzą, że najładniejszym w Polsce... No ale trudno. Skoro krasnale, to...



dworzec Wrocław Główny




K R A S N A L E














































































































Komentarze