Kamienie i jelenie, czyli Beskida 2024 (KDB on tour)



Trasa: Szczyrk, Amfiteatr Skalite> (deptakiem nad Żylicą) Szczyrk, ul. Beskidzka> (zielonym szlakiem) Na Pięciu Drogach> (niebieskim szlakiem) Siodło pod Klimczokiem> (czarnym szlakiem) Klimczok> (żółtym szlakiem) Szyndzielnia> schr. PTTK na Szyndzielni> (czerwonym szlakiem) Rozdroże pod Szyndzielnią> (żółtym szlakiem) Jezioro Wapienickie> (bez znaków) mostek nad Błatnią (PK1, PO)> (niebieskim szlakiem) Przykra> schr. PTTK na Błatniej> (zielonym szlakiem) Cisowa Wielka> (zielonym, potem czarnym szlakiem) Brenna> (zielonym szlakiem) Brenna, amfiteatr (PK2, PO)> (bez znaków) Brenna, ul. Wyzwolenia> (zielonym szlakiem) Droga na Równicę> (szlakiem spacerowym) Równica> (żółtym szlakiem) Gościniec Równica> (czerwonym szlakiem) Ustroń Jaszowiec (PK3, PO)> (ul. Wczasową, potem zielonym szlakiem) Orłowa, osada> (żółtym szlakiem) Brenna, szkoła> Diabli Młyn> (zielonym szlakiem) Stary Groń> (czarnym szlakiem) Grabowa> (czerwonym szlakiem) Biały Krzyż> Przełęcz Salmopolska (PK4, PO)> Malinów> Przełęcz Malinowska> (niebieskim szlakiem) Pod Malinowską Skałą> (zielonym szlakiem) Zielony Kopiec> Gawlasi> Magurka Wiślańska> (czerwonym szlakiem) Magurka Radziechowska> (zielonym szlakiem) Lipowa, Ostre (PK5, PO)> (niebieskim szlakiem) Skrzyczne, schronisko PTTK (PK6)> (zielonym szlakiem) Becyrek> Szczyrk> (deptakiem nad Żylicą) Szczyrk, Amfiteatr Skalite

PK- punkt kontrolny, PO- punkt odżywczy

Długość trasy: ok. 73 km

Czas przejścia: 17 h 50 min. (limit 21 h)


Trasa przez: Schronisko PTTK Skrzyczne | mapa-turystyczna.pl


Jeszcze kilka dni przed wyjazdem do Szczyrku nie byliśmy pewni czy tegoroczna Beskida się odbędzie. Gdyby była zaplanowana na termin o tydzień wcześniejszy, raczej zostałaby odwołana ze względu na sytuację powodziową w południowo-zachodnich województwach. Organizatorzy i tak mieli twardy orzech do zgryzienia, ale ostatecznie zdecydowali się imprezę przeprowadzić, a przy okazji przygotować zbiórkę dla osób poszkodowanych przez żywioł.

Oto w sobotę przed szóstą rano gromadzimy się zatem przy amfiteatrze Skalite, tradycyjnym miejscu rozpoczęcia wszelkich eventów biegowych oraz pieszych. Fotograf prosi nas jeszcze o ,,minutkę" na wykonanie grupowego zdjęcia, chociaż właśnie niespełna 60 sekund pozostało do startu uczestników decydujących się na najdłuższą z tras. Bez zbędnych odliczań, fanfar czy wystrzałów z pistoletu, przechodzimy przez dmuchaną bramę na deptak nad Żylicą. Czołówka nadaje całkiem dziarskie tempo, przez co stawka momentalnie się rozciąga. Początkowo wędrujemy podobnie jak w zeszłym roku- żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Karkoszczonka, ale jeszcze przed przełęczą odbijamy w kierunku Klimczoka (1117 m n.p.m.). Schronisko pod tym szczytem mieliśmy okazję odwiedzić podczas tegorocznego BUT-a, ale na samym wierzchołku jeszcze nigdy nie byliśmy. Dobrze, że teraz się udało, bo- jak twierdzi tabliczka zamocowana na budce niedaleko masztu przekaźnikowego- właśnie zabezpieczyliśmy się przed ryzykiem nabawienia się pewnej nieprzyjemnej dolegliwości...


tabliczka z klątwą nałożoną na osoby unikające wejścia na szczyt Klimczoka

Pod szczytem Klimczoka nasz wzrok przyciąga skalny ogródek, w którym zgromadzono okazy przywiezione m.in z Triglava, Kilimandżaro czy Teide. Obok znajduje się również interesująco przyozdobiona wiata odpoczynkowa. Za wcześnie jednak na odpoczynek- zatrzymujemy się tylko na chwilę, aby spojrzeć na widoczne za naszymi plecami Skrzyczne i kładące się u jego stóp morze mgieł. Minie jeszcze trochę czasu za nim dotrzemy na najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego...


ogródek skalny pod Klimczokiem


widok z podejścia na Klimczok w kierunku Skrzycznego

Tymczasem schodzimy w kierunku Szyndzielni (1028 m n.p.m.). Mijamy puste o tej porze schronisko, odbijając na żółty szlak opadający w stronę Jeziora Wapienickiego. Zejście obfituje w legendarne luźne beskidzkie kamienie, które jeszcze dadzą nam się we znaki. 

Przy zaporze skręcamy w nieoznakowaną drogę asfaltową, zaczynając wypatrywać pierwszego punktu kontrolnego. Odnalazłszy go niedaleko mostku przez potok Błatnia, podbijamy kartę potwierdzeń terenowych, porywamy po kanapce i uzupełniamy zapasy wody. Tym bardziej, że przed nami kolejne srogie podejście. A jeśli ktoś poczuje się na nim lekko markotnie, to nic dziwnego- wchodzimy przecież na Przykrą (824 m n.p.m.). 

W schronisku na Błatniej robimy sobie krótką przerwę, coraz mocniej operujące słońce skłania bowiem do częstszego kontrolowania poziomu płynów. Potem bez ociągania schodzimy do Brennej, znów obijając sobie stopy na luźnych kamieniach. We wsi przy amfiteatrze czeka na nas punkt wafelkowo-owocowy.

Niedługo szliśmy po płaskim asfalcie. Znów się wspinamy, tym razem na Równicę (885 m n.p.m.). Za obleganym przez turystów szczytem odnajdujemy czerwone znaki Głównego Szlaku Beskidzkiego, za którymi schodzimy do Ustronia. W parku nad Wisłą przycupnął kolejny punkt kontrolny, zaopatrzony jednak- zgodnie z rozpiską- jedynie w wodę, wafelki i bakalie. A zjedlibyśmy już coś konkretniejszego... Chyba trzeba będzie sięgnąć po rezerwy schowane w plecakach.

Tradycyjnie za punktem kontrolnym następuje kolejny skok na profilu wysokościowym. Pniemy się na mało znaną Orłową (813 m n.p.m.). Potem ścieżka opada do szosy, a znaki informują że znów jesteśmy w Brennej. W dodatku szybki rzut oka na zegarek pozwala stwierdzić, że od porcji gorącej zupy dzieli nas jeszcze przynajmniej sześć kilometrów oraz... następne podejście, na Stary Groń (791 m n.p.m.). Ten fragment trasy, choć na tracku wyglądał najniewinniej, w rzeczywistości daje nam najbardziej w kość. Tak bardzo, że gdy przy Grabowej Chacie dostrzegamy punkt kontrolny dla trasy 38 km, sami też postanawiamy chwilę odsapnąć. 

Po kolejnych dwóch kilometrach i (jak nam się wydaje) morderczej wspinaczce na podobno ,,mało wybitny" Biały Krzyż (940 m n.p.m.) docieramy do Przełęczy Salmopolskiej, czyli upragnionej zupy. Punkt zlokalizowany w gazdówce jest ,,tak jakby luksusowy". Do wyboru mamy kwaśnicę oraz pomidorówkę, obie serwowane elegancko w ceramice. Nasze odczucia co do trasy nie były chyba jednak osamotnione, bo niektórych uczestników po posiłku morzy sen. 

My czujemy się jednak pokrzepieni i raźno ruszamy na Malinów (1115 m n.p.m.). Z Przełęczy Malinowskiej szybko dotarlibyśmy na Skrzyczne... Ale nie tym razem. Tym razem poprowadzono nas okrężną drogą, przez Zielony Kopiec (1152 m n.p.m.), Gawlasi (1076 m n.p.m.), Magurkę Wiślańską (1140 m n.p.m.) i Magurkę Radziechowską (1108 m n.p.m.). Nie narzekamy jednak, bo trasa to wyjątkowo malownicza, zwłaszcza w promieniach chylącego się ku zachodowi słońca. Po drodze łapiemy się też na krótki wywiad do relacji z wyrypy...


widoki z okrężnej trasy


widoki z okrężnej trasy 


widoki z okrężnej trasy 

A kiedy zaczyna się ściemniać, po raz pierwszy dobiega do nas ten dźwięk. Początkowo krótki, urwany i niełatwy do rozpoznania. Ale kiedy wejdziemy w las i całkowicie otuli nas ciemność, zacznie się powtarzać, towarzysząc nam do samej mety. Jelenie na rykowisku!

Wraz z zachodem słońca, wzmaga się chłód. Ubieramy dodatkowe warstwy i zaczynamy żałować, ze nie zabraliśmy rękawiczek. Na szczęście poniżej odsłoniętego grzbietu temperatura lekko wzrasta. Wzrasta też liczba luźnych kamieni osuwających się spod nóg... Z ulgą stawiamy kroki na drodze bitumicznej w miejscowości Ostre. Tutaj jednak znowu robi się zimniej, zrywa się też wiatr. Nie zabawiamy zatem zbyt długo na punkcie kontrolnym przy wiacie przystankowej. Szybko połykamy drożdżówki, popijamy herbatą i zmykamy na spotkanie z przeznaczeniem- finalną wspinaczką na Skrzyczne (1257 m n.p.m.).

Widząc profil trasy, od razu się rozgrzewamy. Ale szybko okazuje się, że bardzo stromo jest jedynie na początku. Potem ścieżka prowadzi w górę dość łagodnie, dużo łagodniej niż się spodziewaliśmy. W dole widać rozświetlony Żywiec, a w górze czerwone światełka na szczycie nadajnika RTV. Docieramy do schroniska punktualnie o 22:00, widząc jak właśnie zamykane są jego drzwi... ale i tak nie planowaliśmy zabawić tu długo. Przybijamy ostatnią pieczątkę na naszych kartach, po czym rozpoczynamy zejście nieobcym nam szlakiem zielonym. W towarzystwie porykujących w ciemności jeleni oraz osuwających się spod stóp kamieni...

< następny post

poprzedni post >

Komentarze