Mityczny Ojców 1/2. Grota, brama i iglica.
wnętrze Groty Łokietka |
Trasa: Skała, rynek> (bez znaków) Skała, Zespół Szkół> (drewnianą drogą) Ojców, informacja turystyczna> (zielonym szlakiem) Złota Góra, parking> Dolina Sąspowska> (żółtym szlakiem) Ojców> (czarnym szlakiem) Grota Łokietka> (niebieskim szlakiem) Brama Krakowska> (szosą) Igła Deotymy> (zielonym, potem czerwonym, czarnym i niebieskim szlakiem) Ojców
Długość trasy: 12 km
Czas przejścia (nie licząc zwiedzania jaskini) : 2 h 20 min.
Mokną owce idące w orszaku błogosławionej Salomei, założycielki miasta. Moknie orzeł w koronie osłaniający orszak skrzydłami. Krople deszczu mieszają się z wodą wytryskującą z błękitnego prostokąta fontanny. Nie zrażamy się jednak, kiedy w Skale położonej przy granicy Ojcowskiego Parku Narodowego wita nas deszcz. W końcu już w 1829 r. w liście do rodziców 19- letni Fryderyk Chopin pisał: „(...) choćby dla niczego, to dla tej prawdziwej piękności Ojcowa warto było zmoknąć".
rzeźba upamiętniająca założycielkę Skały na rynku miasteczka |
Deszcz ma w dodatku jedną, istotną zaletę- redukuje liczbę zwiedzających. Na przykład na Drewnianej Drodze (nazwanej tak prawdopodobnie od okalającego ją mieszanego lasu lub kłód kładzionych dla usprawnienia przejazdu) nie spotykamy nikogo. I pomyśleć, że jeszcze sto lat temu był to główny trakt łączący Skałę z Ojcowem... Teraz większość turystów dociera tu asfaltówką. Autem dojechać można aż pod ruiny Zamku Kazimierzowskiego, na parking przy zielonym budynku z lat 30. XX w. mieszczącym sklepik z pamiątkami i mapami. Droga bitumiczna ciągnie się dalej, w głąb Ojcowa, ale poruszać się po niej samochodem mogą jedynie właściciele położonych w okolicy posesji.
Wstęp do Ojcowskiego Parku Narodowego jest bezpłatny. Zapłacić trzeba jednak (i to raczej niemało) za poszczególne atrakcje. Za nim jednak do nich dojdziemy, chcemy zbadać trochę mniej uczęszczane szlaki. Kierujemy się zatem za wskazaniami zielonych pasków w stronę drugiego parkingu (pod Złotą Górą). Następnie dochodzimy do szlaku żółtego, prowadzącego doliną Sąspówki (dopływu Prądnika). Idąc cały czas wzdłuż potoku, dostrzegamy pierwsze, przysłonięte drzewami formy wapienne. Naszą uwagę zwracają też mogiły partyzantów z II wojny światowej.
Szlak doprowadza nas z powrotem do biegnącej przez Ojców głównej drogi (tej asfaltowej, ale nie samochodowej) w okolicy stawów rybnych. Stawy to nie byle jakie, bo założone już w roku 1935 na gruntach rodziny Czartoryskich i prosperujące nawet w czasie wojny. Po 1945 r. zostały upaństwowione, a następnie przejęte przez Zjednoczenie Przedsiębiorstw Rybackich w Krakowie. Potem stały się własnością Ojcowskiego Parku Narodowego. Coś poszło jednak nie tak, ponieważ kiedy w 2014 r. spacerowała nad nimi świeżo upieczona sołtys Ojcowa, Magdalena Węgiel, dowiedziała się, że akweny przeznaczone są do naturalizacji, tj. do zasypania. Pani Magda postanowiła do takiej naturalizacji nie dopuścić i wraz z córką, Agnieszką Sendor, wydzierżawiła stawy, doprowadzając nie tylko do reaktywacji hodowli pstrąga potokowego i tęczowego, ale i do wpisania ryb na listę produktów tradycyjnych pod nazwą pstrąg ojcowski. Decydujemy, że wrócimy na pstrąga na końcu naszej wycieczki, a tymczasem wspinamy się po zboczu Chełmowej Góry (472 m n.p.m.) ku Grocie Łokietka.
Do kasy biletowej docieramy około dwadzieścia minut przed kolejnym zaplanowanym wejściem do jaskini z przewodnikiem (30 zł za 30 min., szybko obliczamy, że to złotówka za minutę), mamy więc czas, żeby przypomnieć sobie legendę, której uczyliśmy się w szkole. Pomaga nam w tym brama zamykająca wejście do groty, wykuta w kształcie pajęczej sieci. Podobno na przełomie XIII i XIV w., w czasie walk o panowanie nad Krakowem, ukrywał się tutaj przed czeskimi wojskami Wacława II książę Władysław Łokietek, późniejszy król Polski. Łokietek miał sprzymierzeńca z czterema parami odnóży krocznych i dwoma parami odnóży gębowych. Ten główne wejście do jaskini oplótł pajęczyną, przekonując buszujących w okolicy rycerzy, że zapewne dawno nieodwiedzanej kryjówki nie warto przeszukiwać. Mógł to być sieciarz jaskiniowy, którego przewodniczka pokazuje nam palcem w przedsionku jaskini. Takie pokazywanie może się jednak źle skończyć, jak pamiętamy z opowieści przewodnika po zamku Grodno...
Przechodzimy przez kilka oświetlonych światłem elektrycznym komnat i korytarzy, oglądamy korzenie drzew rosnących nad nami. Co do szaty naciekowej, nie jest zbyt bogata, głównie z winy XIX- wiecznych turystów, którzy stalaktyty i stalagmity zabierali ze sobą na pamiątkę. Przewodniczka wspomina też oczywiście o legendzie, zaznaczając, że nie wiadomo ile jest w niej prawdy. Tymczasem okazuje się, że archeolodzy natrafili w Ojcowskim Parku Narodowym na ostrogi, okucia i monety datowane właśnie na XIII- XIV w. Tyle że nie w Jaskini Łokietka, a w Ciemnej*.
Grota Łokietka |
Po wyjściu z jaskini chłodne do tej pory powietrze wydaje nam się ciepłe (w skalnych korytarzach panuje stała temperatura ok. 7°C). Na rozdrożu pod Chełmową Górą wybieramy tym razem odnogę oznaczoną na niebiesko, aby wąwozem Ciasne Skałki zejść wprost do jednej z najbardziej znanych formacji skalnych parku- Bramy Krakowskiej. Pomiędzy kolumnami z jurajskich wapieni biegł niegdyś trakt handlowy z Krakowa na Śląsk.
Brama Krakowska |
Zaglądamy jeszcze do Jaskini Krowiej, która nie jest właściwie jaskinią, ale schroniskiem, czyli ,,próżnią skalną oświetloną w całości światłem dziennym, ze stropem izolującym od opadów atmosferycznych". Bardziej interesuje nas jednak obiekt zaznaczony na mapie obok willi z numerem 51. W willi, która nosiła wówczas nazwę ,,Pod Koroną", zatrzymała się na krótko Jadwiga Łuszczewska, romantyczna poetka o pseudonimie ,,Deotyma". I to na jej cześć, a nie na cześć greckiej filozofki, nazwano ostaniec widoczny z drewnianej werandy. Przed nami Igła Deotymy. Podchodzimy do skały, obmacujemy ją, robimy sobie zdjęcia... Tymczasem drogą obok przechodzą turyści, którzy nawet nie spoglądają w stronę wapiennej iglicy. Czyżby nie uczyli się o niej w szkole?!
Igła Deotymy |
Dzień kończymy, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, w ,,Pstrągu Ojcowskim". Testujemy nie tylko rybę, ale i pyszne kiszonki oraz wino z lokalnej winnicy. Wokół nas krążą koty, które również polecają miejscowe specjalności...
koty polecają pstrąga |
----
Komentarze
Prześlij komentarz