|
dwoje z 27 drzwi Kościoła Pokoju w Świdnicy |
W jeden z lutowych weekendów wybieramy się do Świdnicy, gdzie Adrian Kostera realizuje część swojego Wyzwania- 365 Triathlon. Podczas gdy połowa z nas będzie biegała z Adrianem w Parku Centralnym, druga połowa sprawdzi co ciekawego można zobaczyć w mieście goszczącym ultratriatlonistę bijącego rekord Guinnessa.
1. Parki i skwery
Świdnica chlubi się sporą ilością zieleni. Co prawda w lutym nie można docenić tego w pełni, ale rzut oka na mapę pozwala wyłapać aż dziewięć parków, których system uzupełniają mniejsze skwery. Oprócz Parku Centralnego rozlokowanego wokół malowniczego zalewu Witoszówki, jest na przykład położony tuż obok Park Kasprowicza z ekspozycją poplenerową rzeźby ceramicznej. Z kolei w Parku im. Gen. Sikorskiego umieszczono replikę samolotu Fokker DR 1, którym latał Manfred von Richthofen zwany Czerwonym Baronem. Podobny model ,,wylądował" wcześniej przed pałacem Jedlinka w pobliskich Górach Wałbrzyskich.
|
Świdnica- Park Centralny z zalewem potoku Witoszówka |
|
rzeźba Jana Zamorskiego w Parku Kasprowicza |
|
replika samolotu Czerwonego Barona w parku Sikorskiego |
|
replika samolotu Czerwonego Barona w parku Sikorskiego |
2. Dom Czerwonego Barona.
Manfred von Richthofen urodził się w Kleinburgu (dziś wrocławskie osiedle Borek), ale w wieku 9 lat przeprowadził się z rodzicami do Świdnicy. Późniejszy as niemieckiego lotnictwa, szczycący się rekordową liczbą zwycięstw powietrznych w I wojnie światowej, mieszkał w willi znajdującej się przy ulicy Sikorskiego 19. Niestety budynkowi, choć od niedawna wpisanemu do rejestru zabytków, daleko do niegdysiejszej świetności.
|
willa przy ul. Sikorskiego 19 |
3. Krzyże pokutne.
W centrum Świdnicy znajdują się dwa krzyże pokutne (więcej o krzyżach pokutnych tutaj). O pierwszym, ustawionym na skraju Parku Kasprowicza od strony dworca kolejowego Świdnica Miasto, nie wiadomo wiele. Ot tyle, że datuje się go na XIV- XVI w., a został odnaleziony przypadkowo (bez trzonu i jednego ramienia- stąd jego ,,posklejany" wygląd) w końcu lat 80. XX w., podczas budowy nowego wodociągu.
|
krzyż pokutny w pobliżu dworca Świdnica Miasto |
Drugi, ten z placu św. Małgorzaty, to zupełnie inna, dłuższa historia. Słabo widoczne, wykute w kamieniu inicjały oraz data ,,1347" mają nawiązywać do straconego podobno w tym miejscu (za nieistniejącą Bramą Kapturową) błazna Jakuba Thau. Jakub zabił rzekomo na zamku w Bolkowie (wg różnych wersji legendy- umyślnie lub nieumyślnie) Bolka III, syna Bolka II Małego, księcia świdnicko- jaworskiego. Napis wykuto we wcześniejszym (XIV-XVI w.) krzyżu na początku XIX w., kiedy upowszechniła się moda na podobne, romantyczne opowieści rodem ze średniowiecza. Dzisiejsi historycy twierdzą jednak zgodnie, że Bolko III nigdy się nie narodził, a bezpotomna śmierć Bolka II dała kres linii Piastów świdnicko- jaworskich. Tym samym księstwo przeszło na trzy i pół wieku pod panowanie Czech.
|
krzyż Jakuba Thau |
4. Świdnickie dziki.
W latach 2013- 2014 zrewitalizowano skwer przy ul. Franciszkańskiej, stawiając na nim rzeźbę zaproponowaną w konsultacjach społecznych przez mieszkańców Świdnicy. Pośrodku placu zadomowił się zatem potężny odyniec z brązu, otoczony przez gromadkę rozrabiających warchlaków. Wybór tych właśnie zwierząt wiąże się z herbem miasta, w którym dzik (jako symbol odwagi) występuje obok gryfa i korony. Towarzysząca dzikom skrzynia oraz porozrzucane wokół księgi nie nawiązują natomiast do żadnej legendy, ale zdradzają co jeszcze ukrywa się na skwerze. To kapsuła czasu, która ma zostać otwarta za 100 lat. Po montażu rzeźby pojawił się pomysł, aby kolejne, tematyczne figurki dzików ustawiać w różnych częściach miasta na wzór wrocławskich krasnali, ale ostatecznie idea nie została zrealizowana. Tymczasem pomysł wykorzystała Krynica Morska.
|
dziki z Franciszkańskiej |
5. Rynek.
|
rynek w Świdnicy, po prawej ratusz |
Stare Miasto w Świdnicy uniknęło zniszczeń w czasie II wojny światowej. Mniej szczęśliwy dla historycznej architektury był natomiast okres PRL-u- pod nowe osiedle mieszkaniowe zburzono zabudowę ulic Siostrzanej i Pańskiej, a w styczniu 1967 r., na skutek nieprawidłowo przeprowadzanych prac rozbiórkowych budynków bloku śródrynkowego, runęła XVIII- wieczna wieża ratusza. Odbudowano ją w latach 2010-2012- co prawda w nieco zmienionych proporcjach i w technologii żelbetowej, ale rynek odzyskał swoją dominantę, a turyści otrzymali w prezencie nową atrakcję- dwa tarasy widokowe (zamknięty i otwarty) na szczycie.
|
odbudowana wieża ratusza od strony ul. Wewnętrznej |
|
przejście do wewnątrz bloku śródrynkowego |
Po zakupie biletu (8 zł normalny) w kasie mieszczącej się w przeszklonej dobudówce, można na górę (tj. na dziewiąte piętro) wejść schodami lub wjechać windą (windami). Z tarasów widać natomiast nie tylko całe miasto, ale również Masyw Ślęży oraz Góry Sowie.
|
widok z wieży ratuszowej w kierunku katedry i Masywu Ślęży |
|
widok z wieży ratuszowej w kierunku wieży ciśnień i Gór Sowich |
|
widok na pd.-zach. narożnik rynku, w tle Pogórze Wałbrzyskie |
|
widok na pn. pierzeję rynku, bloki z ul. Siostrzanej i ukryty za drzewami Kościół Pokoju |
|
widok na zach. pierzeję rynku, w tle widoczny kościół NMP Królowej Polski |
|
taras zamknięty i taras otwarty |
Zaoszczędzimy kilka złotych, jeśli w pakiecie z wieżą zakupimy od razu bilet do mieszczącego się w ratuszu Muzeum Kupiectwa (bilet normalny do muzeum 10 zł, pakiet muzeum + wieża 15 zł). Specjalizacja placówki wynika z tradycji kupieckich Świdnicy, założonej na skrzyżowaniu szlaków handlowych. Zaopatrzeni w audioprzewodnik, możemy wyruszyć w przechadzkę po salach zlokalizowanych na parterze oraz pierwszym piętrze, podziwiając eksponaty związane z wymianą towarową. Są tam na przykład: dalekowschodnie odważniki figuralne wykorzystywane w handlu opium, kolekcja wzorcowych łokci oraz wagi monetarne, wyposażone w odważniki których masa odpowiadała masie dukata czy luidora. Posłuchamy też m.in. o słynnej na całą średniowieczną Europę cervisia swidnicensis, przez którą we Wrocławiu wybuchła... piwna wojna pomiędzy duchowieństwem a władzą świecką.
|
eksponaty w Muzeum Kupiectwa |
Przed wejściem do Muzeum Kupiectwa przysiadła na ławeczce zapatrzona w niebo dama trzymająca w jednej ręce opasły tom zatytułowany ,,Urania propitia", a w drugiej- model sfery niebieskiej. To urodzona w Świdnicy XVII- wieczna astronomka Maria Cunitz.
|
ławeczka Marii Cunitz przed ratuszem |
6. Katedra.
|
skala katedry widoczna na makiecie miasta |
Świdnicką katedrę widać z daleka. Jej wieża ma aż 101,21 m, gwarantując budowli pierwsze miejsce pod względem wysokości wśród kościołów na całym Dolnym Śląsku (o 21 cm przewyższa XIX- wieczny kościół w Bielawie). W pierwotnych planach jej fasada miała być wyposażona w dwie jednakowe wieże, ale ostatecznie świątynię ukończono w wersji niesymetrycznej. Gotycka forma zewnętrzna kryje barokowe wnętrze.
|
katedra z daleka i z bliska |
7. Kościół Pokoju.
Katedra nie jest jednak najbardziej znaną świątynią Świdnicy. Palmę pierwszeństwa pod względem popularności wśród wszystkich tutejszych zabytków dzierży wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO luterański Kościół Pokoju.
Tak zwane Friedenskirche powstały na Śląsku w latach 50. XVII w. trzy: w Świdnicy, Jaworze i Głogowie. Ich wzniesienie umożliwiły luteranom postanowienia pokoju westfalskiego, kończącego wojnę trzydziestoletnią. Katoliccy Habsburgowie, rządzący w tym okresie Śląskiem, zmuszeni zostali do cofnięcia wprowadzonego po wybuchu wojny zakazu wyznawania protestantyzmu. Nowo wnoszone świątynie musiały spełniać jednak ściśle określone warunki, które (wg założeń niemieckiej dynastii) miały spowodować nietrwałość budowli. Kościoły należało wybudować maksymalnie w ciągu roku, poza granicami miasta. Nie mogły mieć tradycyjnego kształtu, a do ich budowy musiały posłużyć wyłącznie materiały takie jak drewno, słoma, glina i piasek. Jakie efekty przyniosły te obwarowania?Tylko kościół w Głogowie nie zachował się do naszych czasów, natomiast dwa pozostałe nie dość że do dziś funkcjonują jako miejsce kultu religijnego, to jeszcze są zabytkami chwalącymi się różnymi ,,naj".
Kościół Pokoju w Świdnicy wzniesiono na planie krzyża, w technice szachulcowej. W czarno- białych ścianach wyróżniają się malowane na czerwono, fioletowo i brązowo drzwi prowadzące bezpośrednio do poszczególnych lóż- cechowych i prywatnych (swoją wyjątkowo bogato zdobioną lożę miała np. rodzina Hochbergów, właścicieli zamku Książ). Prosta bryła kontrastuje z pełnym przepychu wnętrzem, które mieści ok. 7 i pół tysiąca osób. Można je zwiedzać po zakupie cegiełki na renowację w cenie 15 zł.
|
Kościół Pokoju- niepozorny z zewnątrz... |
|
...a pełen barokowego przepychu wewnątrz |
|
loża Hochbergów |
|
przypisane do konkretnych wiernych miejsca siedzące |
***
Podsumowując, w Świdnicy można spokojnie zaplanować sobie cały dzień i spędzić go tak jak się lubi- wałęsając się po uliczkach starówki, tropiąc ślady historii i natykając się zabłąkaną w zaułkach sztukę uliczną albo... biegając w kółko po parku. A kiedy któraś z tych aktywności w końcu nam się znudzi, pamiętajmy że niedaleko stąd w góry. Widać je nawet z wieży ratuszowej...
|
...natykając się zabłąkaną w zaułkach sztukę uliczną... |
|
...albo biegając w kółko po parku |
< następny post
poprzedni post >
Komentarze
Prześlij komentarz