W Kamionkach jak nad morzem
Około 18 km od centrum Poznania leżą Kamionki, wieś istniejąca już pod koniec XIII w., a od końca XX w. przeżywająca intensywny rozwój jednorodzinnego budownictwa mieszkaniowego. Z obiektów zabytkowych zachowały się tu jedynie pozostałości cmentarza ewangelickiego z I poł. XIX w., ale dużym atutem miejscowości jest rozciągający się na południe od niej las. Pofałdowany teren, zróżnicowana gatunkowo i gęstościowo szata roślinna... Wystarczył rzut oka na mapę opublikowaną na stronie Hadesu, abyśmy wiedzieli że kolejny trening na orientację będzie interesujący.
mapa trasy zaawansowanej w lesie na południe od Kamionek opublikowana przez Hades |
Dojazd do Kamionek z Franowa lub Starołęki samochodem zajmuje ok. 20 min., komunikacją miejską- 40 minut. Plusem wyboru zawiłej trasy autobusu 512 jest możliwość podziwiania przez okno kościółka w stylu norweskim znajdującego się w Krzesinach. Skromniejszy niż świątynia Wang w Karpaczu, ma jednak równie ciekawą historię. Wybudowany został pierwotnie na potrzeby Wschodnioniemieckiej Wystawy Przemysłu, Rzemiosła i Rolnictwa odbywającej się w Poznaniu w roku 1911, jako część wzorcowej wioski dla kolonistów sprowadzanych na wschodnie tereny Prus. Jego inspirowana architekturą skandynawską forma (czterospadowy dach trójkalenicowy, elewacje wykończone drewnem, prostokątna wieża z hełmem) wynikała ze wzrastającego w epoce romantyzmu zainteresowania Niemców korzeniami sięgającymi aż do plemiennej Germanii. Po zakończeniu wystawy kościół został przeniesiony do Krzesin, na potrzeby nowoosiedlonych tam ewangelików z Westfalii. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nastąpił masowy odpływ ludności niemieckiej z terenów Wielkopolski, ale dla tych, którzy pozostali, krzesińska budowla stała się miejscem spotkań, niestety mniej religijnych, a bardziej politycznych, skierowanych przeciwko Polakom. Po burzliwych wydarzeniach II wojny światowej parafia została ostatecznie przejęta przez kościół katolicki.
Po wycieczce autobusowej przez Krzesiny, Koninko i Szczytniki, dojeżdżamy do pętli w Kamionkach. Mijamy remizę Ochotniczej Straży Pożarnej z interesującą instalacją przedstawiającą wyjeżdżający do pożaru wóz bojowy, za nic mający przeszkody w postaci ścian... Ulicą Mieczewską (,,Na Mieczewo jak dojadę?"- pyta nas ktoś po drodze) zmierzamy prosto w kierunku lasu. ,,W tym lesie czuję się zawsze jak nad morzem" - pisał jeden z uczestników treningu na facebooku. Jest w tym trochę racji. Pagórki kojarzą się z wydmami, a w poszukiwaniu punktów kontrolnych przedzieramy się dość często przez pachnące oraz zdobiące naszą odzież długimi igłami sosny. W dodatku pogodę mamy iście nadbałtycką- wieje i pada. Obecnością ludzi w lesie przy takiej aurze wyraźnie zadziwione są płoszone przez nas raz po raz stadka saren.
I tylko zamiast goframi, raczymy się proteinowymi batonikami, a zamiast muszelek, zbieramy zdjęcia lampionów...
Komentarze
Prześlij komentarz