Na grani 3/4. Triatlon na grani.



Trasa: Gronik> (żółtym szlakiem) Wielka Polana w Dolinie Małej Łąki > (czarnym szlakiem) Przełęcz w Grzybowcu > (czerwonym szlakiem) Wyżnia Kondracka Przełęcz > (niebieskim szlakiem) Kondracka Przełęcz > (żółtym szlakiem) Kopa Kondracka > (czerwonym szlakiem) Kasprowy Wierch > (zielonym szlakiem) Kasprowy Wierch, stacja kolejki > (żółtym szlakiem) Sucha Przełęcz> (żółtym szlakiem) schronisko PTTK Murowaniec > (niebieskim szlakiem) Przełęcz Między Kopami > (żółtym szlakiem przez Dolinę Jaworzynki) Kuźnice

Długość trasy: 18,7 km

Czas przejścia (nie licząc krótkiego odpoczynku na Kasprowym Wierchu oraz próby wejścia do Murowańca): 6 godzin 20 minut




Tym razem udaje nam się dojść bez zakładania peleryn aż na Przełęcz Siodło. Deszcz na odcinku od Siodła do Wyżniej Przełęczy Kondrackiej nie jest jednak miłym doświadczeniem, jako że budujące szlak skały momentalnie robią się śliskie. - Ale macie pogodę, nie zazdroszczę- rzuca schodzący z Giewontu mężczyzna (tak, jakby on miał jakąś inną).

Mimo że jesteśmy już rzut kamieniem od brody Śpiącego Rycerza, odpuszczamy atak szczytowy i kierujemy się ku Kondrackiej Przełęczy. Plan jest taki: jeśli deszcz się nasili, schodzimy na Polanę Kondratową; jeśli ustanie- podchodzimy na Kopę Kondracką, a następnie wędrujemy granią aż do Kasprowego Wierchu

Kiedy stajemy pod drogowskazem na rozstaju szlaku żółtego i niebieskiego, już nie pada, a więc wiemy dobrze, co mamy robić. Wkrótce stajemy na szczycie Kopy Kondrackiej. Z białej chmury blokującej skutecznie widoki, wynurza się nagle sylwetka prowadzącego w odbywającym się w ten weekend triatlonie o wiele mówiącej nazwie Hardasuka (5 km pływania w słowackim jeziorze, 225 km jazdy rowerem wokół Tatr oraz 55 km biegu po grani...). Zawodnik szybko się oddala, a my podążamy powoli jego śladem.

Dopiero w okolicach Goryczkowego Pośredniego Wierchu wokół nas nieco się przejaśnia, dzięki czemu widzimy wyraźnie pomrukujące culonimbusy zmierzające nad Słowację. Ciesząc się, że nie wybrały innego kierunku, bezpiecznie docieramy do Kasprowego Wierchu. A tam- tłumy. W adidasach, sandałach i baletkach. Znajdujemy spokojne (jak nam się wydaje) miejsce, gdzie moglibyśmy odpocząć oraz spożyć kanapki, ale nie zauważamy, że akurat nad nami znajduje się napis ,,Kasprowy Wierch, 1987 m n.p.m.", z którym każdy chce sobie zrobić zdjęcie.

Po wysłuchaniu opinii, że ,,jak jesteś na otwartej przestrzeni, to piorun nigdy cię nie trafi, Grażyna", czym prędzej ruszamy w dół. Tuż przed Halą Gąsienicową znowu zaczyna padać. Zaglądamy do schroniska Murowaniec, ale w środku nie jest luźniej niż na Kasprowym, a w dodatku pachnie jak w pubie. Rezygnując z postoju, Doliną Jaworzynki schodzimy do Kuźnic.

Komentarze