Dawno temu we Flinsbergu (KDB on tour)

pamiątki z Domu Zdrojowego


Dawno, dawno temu, a dokładniej w II połowie XVI w., w położonej w dolinie rzeki Queis wsi Flinsberg (w której nazwie pobrzmiewają echa kultu słowiańskiego bożka Flinsa, przechadzającego się po świętych gajach z lwem na ramieniu), niejaki Leonard Thurneyssen, lekarz z Berlina, zaobserwował leżącą w kałuży żabę. Żeby bajka nie okazała się zbyt wesoła, żaba była martwa. Jednak nawet w takim stanie przyczyniła się do rozwoju nad Queis (dzisiaj: Kwisą) uzdrowiska, które znamy aktualnie pod nazwą Świeradów-Zdrój. Stan zakonserwowania płaza naprowadził Leonada Thurneyssena na trop wód leczniczych, przebadanych dokładnie prawie 200 lat później. Wtedy to stwierdzono, że są radoczynne, tzn. zawierają niewielkie ilości radonu, promieniotwórczego pierwiastka, który przyjmowany w małych dawkach wpływa korzystnie na procesy zachodzące w organizmie.


postaci zdobiące poidełka z wodą mineralną przy deptaku; pierwszy z lewej bożek Flins


Dzisiaj żaba promuje Świeradów. Jeżdżąc na nartach, machając z charakterystycznego, żółtego wagonika kolejki gondolowej; szalejąc na rowerowych single trackach czy zbierając miód leśnych pszczół. A nawet ucząc jak segregować śmieci. Znajdziemy ją na charakterystycznych drogowskazach ustawionych na ulicach miasta, na kubkach do picia wody zdrojowej oraz na brzegach misy fontanny znajdującej się przy deptaku. Ten akurat okaz podobno przynosi szczęście i bogactwo. Albo zdrowie. Albo miłość...


obdarzone wielkimi mocami żaby z fontanny


Przyjeżdżamy do Świeradowa dwa dni przed Wigilią, w pogoni za białymi Świętami. W poszukiwaniu deficytowego w Wielkopolsce śniegu. I znajdziemy go, momentami nawet w nadmiarze. Ale o tym później...

Poniżej linki do poszczególnych części relacji z Gór Izerskich:

Komentarze