Gdzie Sowa mówi dobranoc (KDB on tour)



Trasa: Dworzec PKP Wałbrzych Główny > (żółtym szlakiem) Zamkowa Góra > Przełęcz Kozia > Jedlina- Zdrój > (niebieskim szlakiem) Jedlina-Zdrój, stacja kolejowa > (czerwonym szlakiem) Rozdroże pod Moszną > (niebieskim szlakiem) Walim > (żółtym szlakiem) Mała Sowa > Rozdroże między Sowami > Wielka Sowa > Rozdroże nad Gołębiem > (początkowo żółtym i zielonym szlakiem w stronę Rozdroża pod Młyńskiem, później czerwono oznakowaną ścieżką rowerową do skrzyżowania z niebieskim szlakiem, potem na azymut przez las) Kamionki Górne

Długość trasy: 27 km

Czas przejścia: 6 godzin 30 minut




W sobotę rano lądujemy na stacji Wałbrzych Główny, której wygląd aktualnie daleki jest od jakiejkolwiek główności (aktualnie - bo podobno na początku 2019 r. mają ruszyć prace rewitalizacyjne). Plus jest za to taki, że zaczynają się tutaj szlaki we wszystkich kolorach. My wybieramy żółty, który wyprowadza nas ulicami Gdyńską, Szkolną i  Kosynierów do podnóża Zamkowej Góry.

Łapiąc się za korzenie i pnie drzew, atakujemy wyrastającą przed nami znienacka stromiznę. Po pokonaniu blisko stumetrowej różnicy wysokości, wkraczamy przez ostrołukową bramę wjazdową do ruin średniowiecznego zamku Nowy Dwór.




Schodzimy po nieco łagodniejszym wschodnim zboczu do pojedynczych zabudowań, po czym wędrujemy dalej przez las w kierunku Przełęczy Koziej.




Pada deszcz, ale i tak jest pięknie, pośród wybarwionych na intensywne żółcie oraz pomarańcze buków, dębów, brzóz.




Trzymając się dalej żółtych znaków, schodzimy przez Przełęcz Borową do Jedliny-Zdrój. Omijamy jednak centrum łącznikowym szlakiem niebieskim prowadzącym wzdłuż torów kolejowych aż do dworca. Przy stacji zaczyna się znakowana na czerwono ścieżka wyprowadzająca z Gór Wałbrzyskich w Góry Sowie (albo w Góry Kamienne, jeśli wybierzemy odnogę kierującą do schroniska Andrzejówka).

Przekraczamy drogę wojewódzką 381 i rozpoczynamy podejście na Przełęcz Marcową. Krajobraz wokół nas co raz bardziej zaczyna przypominać ilustracje do baśni braci Grimm...




...ale jesteśmy przecież w rejonie, któremu od dawna towarzyszy nastrój tajemnicy. To w Górach Sowich za czasów III Rzeszy powstawał  pod kryptonimem Riese (niem. Olbrzym) rozległy kompleks sztolni o nie do końca wyjaśnionym przeznaczeniu. To tutaj wg niektórych wersji legendy miał zakończyć swoją podróż Złoty Pociąg...


Walim. Widok na kościół pw. św. Barbary


Na Rozdrożu pod Moszną wybieramy drogę do Walimia. Schodzimy do miejscowości ulicą Żeromskiego, przy której stoi drogowskaz zachęcający do zwiedzania systemu sztolni wykutych w zboczu góry Włodarz (na jednym ze zdjęć- Złoty Pociąg...! Czyżby został odnaleziony?). Wiemy, że do zwiedzania udostępnione są również fragmenty Riese w Rzeczce i Osówce, ale dzisiaj skupiamy się jednak na nadziemnej części Gór Sowich. Po uzupełnieniu w Walimiu zapasów prowiantowych, kontynuujemy wędrówkę żółtym szlakiem. Z pnącej się pod górę ulicy 3 Maja roztacza się panorama pozostałości zabudowań gigantycznych zakładów włókienniczych. O tym, jaki jest ich stan, najlepiej zaświadczy fakt, że ,,zagrały" ruiny powojennej Warszawy w filmie ,,Miasto 44"...

Po przejściu przez Jelenią Polanę, rozpoczynamy wspinaczkę na Małą Sowę (nie taką znowu małą, bo ma 972 m n.p.m.). Stamtąd już niedaleko na najwyższy szczyt pasma, czyli jej większą koleżankę, Wielką Sowę (1015 m n.p.m). Gdyby nie wisząca nad nami mgła, pewnie żałowalibyśmy, że znajdująca się tutaj wieża widokowa jest nieczynna...


Wielka Sowa. Wieża widokowa z początku XX w.


Działa za to mini- bar z przekąskami, pocztówkami oraz pamiątkowymi magnesami na lodówkę. Zamiast zakupu powyższych, robimy sobie zdjęcia z drewnianym muflonem upamiętniającym XX- lecie powstania Stowarzyszenia Wielka Sowa oraz z drewnianymi sowami witającymi w gminie Pieszyce. Potem zbieramy się w drogę, żeby zdążyć przed zmrokiem.

Wszystko idzie dobrze aż do Rozdroża pod Wielką Sową. Mapa laminowana twierdzi, że czerwony szlak powinien się tutaj rozdzielić na dwie odnogi- jedną prowadzącą na Przełęcz Jugowską, drugą wiodącą niemalże w linii prostej do Kamionek Górnych. Interesowałaby nas ta druga, ale niestety nie istnieje. Aby dojść do Kamionek, mamy do wyboru jedynie okrężny szlak żółty. Chcąc nie chcąc, godzimy się na żółty, ale kiedy dochodzimy do przecięcia z oznaczoną na czerwono ścieżką rowerową, zaczynamy znowu kombinować. Droga jest szeroka, wygodna i prowadzi prosto do Kamionek... dopóki nie połączy się z niebieskim szlakiem pieszym i razem nie uciekną na południowy wschód. Gdybyśmy tylko wiedzieli, że te śmieszne czerwone strzałki, które minęliśmy po drodze, to oznakowanie ścieżki Grabowskiego wiodącej z Koziego Siodła do samych Kamionek Górnych... Ale nie wiedzieliśmy, poszliśmy dalej ścieżką rowerową, która teraz zostawia nas na pastwę losu. Wydaje się nam jednak, że widzimy przed sobą jakąś drogę, prowadzącą w dobrym kierunku i tylko trochę zarośniętą... Wydaje nam się, że te białe paski na drzewach muszą coś oznaczać... Może to stary przebieg szlaku i ta trasa pokieruje nas... w środek zarośli. A robi się już szaro. Ale nic to, GPS pokazuje, że jesteśmy już naprawdę blisko... Słychać już nawet szczekanie psa... Przedzieramy się przez gałęzie, zjeżdżamy w dół po błotnistej łące i wreszcie wchodzimy w miarę cywilizowaną drogą do Kamionek Górnych... Gdzie sowa mówi dobranoc...

Komentarze