Beskid Niski i mniej niski 2/7. Czego nie ma w Bartnem
tajemniczy piwosz przy bacówce w Bartnem |
Trasa: Krempna > (żółtym szlakiem) Przełęcz Hałbowska > Kotań > Świątkowa Wielka > Przełęcz Majdan > (czerwonym szlakiem) Bacówka PTTK w Bartnem
Długość trasy: 17 km
Czas przejścia: 5 godzin 10 minut
O piątej rano budzi nas beczenie baranów. Nie wstajemy jednak razem z nimi. Dopiero kilka godzin później opuszczamy Krempną i ruszamy żółtym szlakiem w kierunku przełęczy Hałbowskiej. Po drodze układamy nasze kamyki na mogile 1250 Żydów z Nowego Żmigrodu i okolic zamordowanych przez hitlerowców w 1942 r.
Dalej przez las i łąkę, na której pasą się wyraźnie zaciekawione naszym widokiem krowy, schodzimy do Kotani.
Szlak prowadzi tuż obok dawnej cerkwi greckokatolickiej św. św. Kosmy i Damiana, obecnie użytkowanej przez kościół rzymskokatolicki. Drzwi są zamknięte, poprzestajemy więc na obfotografowaniu zewnętrznej bryły osiemnastowiecznej drewnianej świątyni oraz zgromadzonych wokół niej zabytkowych kamiennych krzyży odnalezionych w okolicznych wsiach.
cerkiew w Kotani |
Po pokonaniu krótkiego odcinka asfaltowego, pniemy się do góry po pastwiskach, lawirując pomiędzy dwoma ciągami elektrycznego pastucha. Wchodzimy do lasu, z którego wynurzamy się w Świątkowej Wielkiej, w pobliżu łowiska i smażalni pstrąga.
daniel ze Świątkowej Wielkiej |
Minąwszy hodowlę danieli, wkraczamy na teren nieistniejącej już wsi łemkowskiej Świeżowa Ruska, wysiedlonej w ramach akcji ,,Wisła". O jej historii przypominają przydrożne krzyże i figury zatopione w zieleni zdziczałych ogrodów przenikających się z lasem.
Droga ze Świątkowej Wielkiej do Przełęczy Majdan biegnie w towarzystwie potoku Świerzówka, przez który przerzucono kilka mostków umożliwiających przekroczenie go przy wyższych stanach wody. Dzisiaj wystarczy kilka skoków z kamienia na kamień.
Za to od przełęczy, kiedy wkraczamy na Główny Szlak Beskidzki, trasa robi się niemiłosiernie błotnista. Wykonujemy karkołomne skoki, wyszukujemy przemyślne obejścia najgorszych odcinków, a i tak po dotarciu do bacówki w Bartnem nasze buty wyglądają jak wyciągnięte z betoniarki. Nie dziwi nas wcale napis nad wejściem głoszący: ,,Błoto to nie złoto" oraz szafka zapraszająca do pozostawienia obuwia na zewnątrz.
W środku schronisko robi dosyć ponure wrażenie. Gablotka oddzielająca kuchnię od sali jadalnej, która w obiektach tego typu jest zwykle wypełniona przekąskami, widokówkami, odznakami czy oferowanym w sklepiku piwem rzemieślniczym, tutaj świeci pustkami. Z kuchni dobiegają dźwięki muzyki klasycznej. Brakuje książek, czasopism czy gier, jakie można znaleźć często w innych bacówkach, a za ozdobę służy kilka ikon, połamane narty oraz dziecięce rysunki (które sprawiają jednak wrażenie, jakby ktoś rozmyślnie rozdał dzieciom jedynie brązowe oraz czarne kredki). Jest jeszcze kilka rzeczy, których w bacówce w Bartnem nie ma: nie ma kasy fiskalnej, księgi meldunkowej ani kluczy. I przede wszystkim: nie ma zasięgu sieci komórkowej.
Pozostawiwszy w bacówce tę połowę z nas, która ma w nogach o 71 km więcej niż druga, schodzę do wsi Bartne. Po drodze łapię na chwilę zasięg, dzięki czemu uspokajam wszystkich, którzy już zdążyli pomyśleć, że przepadliśmy w beskidzkich lasach. Idę zobaczyć oddaloną od bacówki o ok. 2 km cerkiew prawosławną. Nie wiem jednak, że oprócz cerkwi prawosławnej, tzw. ,,nowej", można w Bartnem zobaczyć jeszcze cerkiew greckokatolicką, tzw. ,,starą", pełniącą dzisiaj funkcję muzeum. Nie wiem też, że nieopodal mieszka ksiądz, który mógłby otworzyć dla mnie zarówno jedną, jak i drugą świątynię... Tego wszystkiego dowiaduję się dopiero po powrocie do schroniska. Tymczasem fotografuję cerkiew prawosławną oraz stojący przy niej pomnik kompozytora pochodzącego z Bartnego, Dmitrija Bortniańskiego.
cerkiew prawosławna w Bartnem; w lewym dolnym rogu: pomnik Bortniańskiego |
W Bartnem, podobnie jak w Krempnej, można zobaczyć jeszcze stare łemkowskie chyże, czyli budynki mieszczące pod jednym, dwuspadowym dachem (niekiedy z przyczółkami; oryginalnie krytym słomą, później gontem) zarówno pomieszczenia gospodarcze, jak i mieszkalne. Charakterystyczna jest dla nich konstrukcja zrębowa, pomalowana lub pobielona od zewnątrz.
Wieczór spędzamy pałaszując wyborne pierogi po łemkowsku (z kaszą, mięsem oraz pieczarkami, jak głosi uprzedzająca pytanie karteczka zawieszona nad okienkiem kuchennym), a także obserwując bacówkowe koty polujące na szyszki i tańczące szare popielice...
Komentarze
Prześlij komentarz