Zima kontratakuje 5/7: Pieniny .

zamek w Czorsztynie


Trasa: Osada Turystyczna Czorsztyn na Półwyspie Stylchyn > (początkowo bez znaków, potem szlakiem niebieskim) > Czorsztyn > (zielonym szlakiem) Zamek Czorsztyn > (niebieskim szlakiem) Czorsztyn > (niebieskim) Przełęcz Osice > (niebieskim) Przełęcz Trzy Kopce > (niebieskim) Przełęcz Szopka > (żółtym szlakiem) Krościenko nad Dunajcem

Długość trasy: 18 km

Czas przejścia: (nie licząc zwiedzania zamku) 5 godzin 25 minut



Wyruszamy nieco później niż zwykle, licząc na to, że śnieg przestanie padać lub (jak twierdzi prognoza pogody) zmniejszy swoją intensywność. Próżne są to nadzieje. Pośród wirujących płatków wędrujemy przez Półwysep Stylchyn do drogi wojewódzkiej 969, a później (starając się nie zginąć pod kołami pędzącej ciężarówki) pokonujemy 300 m poboczem aż do skrętu na Czorsztyn. Na wąskiej drodze bitumicznej łapiemy niebieski szlak. Dochodzimy nim do centrum wsi, gdzie z łatwością odnajdujemy drogowskazy kierujące w stronę ruin gotyckiego zamku. W Internecie wyczytaliśmy, że ruiny są udostępnione do zwiedzania od początku maja do końca września, ale kiedy dochodzimy do kasy Pienińskiego Parku Narodowego, drzwi otwierają się, a ze środka dochodzi wołanie: "halo, halo, bileciki!". Po uiszczeniu opłaty (bilet normalny - 5 zł) nie niepokojeni już więcej wędrujemy do zamku.

Spacerując po ruinach i analizując rozmieszczone w poszczególnych strefach tabliczki informacyjne, myślimy sobie jak piękny rozpościera się stąd widok na Zalew Czorsztyński i znajdujący się po drugiej stronie jeziora Zamek w Niedzicy. Szkoda tylko, że jest dzisiaj czarno-biały.




Zakończywszy zwiedzanie, wracamy do skrzyżowania szlaku zielonego z niebieskim. Wybieramy tym razem znaki niebieskie, które doprowadzają nas do Pawilonu Wejściowego Pienińskiego Parku Narodowego. Miła Pani oprowadzająca po wystawie Ekosystemy łąkowe i pastwiskowe Pienin wyraźnie cieszy się, że ktoś ją wreszcie dzisiaj odwiedza. Opowiada nam o kwiatach, które powinny już kwitnąć, ale nie kwitną, a także pokazuje przebieg naszej dzisiejszej trasy na makiecie zajmującej centralną część pomieszczenia. Podobnie jak my wątpi też w sens zdobywania w obecnych warunkach Trzech Koron...

Dziękujemy pięknie za otrzymaną wiedzę i żegnamy się, nie wiedząc o tym, że pienińskie łąki będziemy jeszcze dzisiaj przeklinać... Zabawa zaczyna się zaraz za bacówką PPN (przy zimowej pogodzie oczywiście nieczynną, podobnie jak bacówka GPN na Hali Długiej pod Turbaczem) -  oto przed nami Hala Majerz, całkowicie zasypana śniegiem, nie ograniczanym przez żadne drzewa. Nikt przed nami nie przecierał prowadzącego przez jej środek szlaku. Brniemy przez jedną wielką zaspę aż do Przełęczy Osice. Ale widoki piękne (chociaż czarno- białe).


widok na Jezioro Czorsztyńskie z Hali Majerz 


Po przekroczeniu szosy do Sromowców Wyżnych jest trochę lepiej, wędrujemy bowiem przez las, gdzie nawianego śniegu nie ma aż tak wiele. Przed nami jednak Przełęcz Sańba i szereg odkrytych polan, na których skutecznie gubimy szlak. Być może latem kierunek przejścia przez nie byłby oczywisty, ale aktualnie pozostaje nam celowanie na chybił-trafił w miejsca, gdzie rozstaw drzew jest większy (być może pod śniegiem biegnie jakaś ścieżka?) i badanie wszystkich pni dookoła pod kątem występowania znaków. W okolicy trzynastego kilometra wędrówki jesteśmy na tyle zmęczeni kręceniem się w kółko po zaśnieżonych łąkach, że jesteśmy gotowi zejść zboczem do widocznej w dole szosy i łapać stopa do Krościenka. Niespodziewanie jednak głos dochodzący z endomondowskiego megafonu naprowadza nas na właściwe tory. Dołączają do nas również ślady wydeptane przez kogoś, kto najwyraźniej szedł z Hałuszowej. Zawierzamy tym śladom, ale jak się wkrótce okazuje, nasz przewodnik nie zmierzał ku Krościenku... Znowu zawracamy. Wreszcie osiągamy Przełęcz Szopka ("Chwała Bogu!" - krzyczymy. Podobno robi tak każdy, kto się tutaj znajdzie). Od tego miejsca zaczyna się cywilizacja: wydeptane szlaki, dobre i liczne oznaczenia. Może zdobycie Trzech Koron okazałoby się nawet łatwiejsze niż trawers zasypanych pienińskich hal? My mamy już jednak w głowie tylko myśli o pizzy z oscypkiem i rozgrzewającej imbirowej herbacie, które prowadzą nas prosto do Krościenka nad Dunajcem...

Komentarze