Wielkanocne Jajo - 5/8



Dzień 5. , środa. W deszczu przez sawannę.

Trasa: Duszniki-Zdrój > (czerwonym szlakiem) Bukowy Stawek > (niebieskim szlakiem) Gomoła (zamek Homole) > Bukowy Stawek > (czerwonym szlakiem) Przełęcz w Grodźcu > (zielonym szlakiem) Kulin Kłodzki > Sawanna Afrykańska > Samotnik > (żółtym szlakiem) Pod Ptakiem (zrymowało się) > (czerwonym szlakiem) Błędne Skały > (zielonym szlakiem) Pod Ostrą Górą > Pod Pasterską Górą > schr. PTTK Pasterka (łącznie ok. 27,4 km, czas przejścia: 6 h 50 min.)


Duszniki - Zdrój > Pasterka_dane mapy:@autorzy OpenStreetMap na licencji ODbL


- Wszystko musi zniknąć ze stołu! - krzyczy pan podający śniadanie w obozie czwartym. Stół jest szwedzki, więc nie mamy łatwo, zważywszy na to, że poza nami w obozie nie ma nikogo. Kiedy zdradzamy dokąd się dzisiaj udajemy (a w dodatku pieszo), dostajemy jeszcze sporą porcję ciasta na drogę.

Przechodzimy przez Park Zdrojowy (mniej kolorowy niż poprzedniego dnia wieczorem) i kosztujemy wody ze źródła Agata. Smakuje podobnie jak ta z Długopola-Zdrój, rezygnujemy. Korzystając z okazji, że jesteśmy w większej miejscowości, wstępujemy na pocztę i wysyłamy do domu część rzeczy, które nam ciążą lub zużyliśmy je tudzież uznaliśmy za niepotrzebne. Potem wstępujemy jeszcze do kilku sklepów przypominających w mniejszym lub większym stopniu drogerię, aby zapytać o cążki. Niestety, zdaje się, że miasto nawiedziła ostatnio jakaś klęska nadmiernie rosnących paznokci, ponieważ wszędzie otrzymujemy odpowiedź: "przykro mi, wyprzedaliśmy ostatnie". Poddajemy się i ruszamy w dalszą drogę.

Wychodząc z Dusznik- Zdroju, napotykamy w lesie Śnieżycowy Jar... Kwiatów jest może trochę mniej niż w podpoznańskim rezerwacie (czytaj tutaj), ale za to nie trzeba się przepychać wśród tłumów odwiedzających.


śnieżyce w lesie w okolicach Dusznik- Zdroju


Analizując mapę, zauważamy, że tylko odrobinę zbaczając z czerwonego szlaku, mamy okazję zobaczyć ruiny średniowiecznego zamku. Przy Bukowym Stawku odbijamy zatem w stronę wyraźnie widocznego wzniesienia i wdrapujemy się na Gomołę. Prowadzą nas niebieskie znaki. Niestety, na szczycie okazuje się, że z zamku nie zostało nic poza fragmentem wieży, kilkumetrowym odcinkiem muru i legendami o rycerzach i Białych Damach.


ruiny zamku Homole na szczycie Gomoła


Wracamy tą samą ścieżką do stawku, gdzie ze względu na brak oznaczeń zastanawiamy się jak pójść dalej. Prawą odnogę drogi odrzucamy - wybierając ją, chyba weszlibyśmy komuś do domu - czyli zostaje skierować się na lewo. Po kilkunastu metrach dochodzimy do drewnianego szlabanu z tabliczką "teren prywatny, wstęp wzbroniony". No cóż, a więc jednak trzeba było skręcić w prawo.

Na Przełęczy w Grodźcu odbijamy od czerwonego szlaku w kierunku Kulina Kłodzkiego. Wychodzimy z lasu w okolicach przystanku kolejowego i wędrujemy jakiś czas szosą. Na ostrym zakręcie oznaczonym tablicą prowadzącą ciągłą w prawo, szlak zawiadamia nas o zmianie kierunku i znów mamy wrażenie, że zaraz znajdziemy się na podwórzu jakiegoś domostwa. Przechodzimy jednak tylko przez ogródek ze świeżo posadzonymi iglakami, po czym wychodzimy na tereny polne, a potem leśne. Las, skrajem (a później środkiem) którego wędrujemy, jest ciemny i ponury, a rozmieszczone gęsto tablice informujące o obszarze objętym ochroną ścisłą i konieczności poruszania się jedynie po wyznaczonych ścieżkach utwierdzają nas w przekonaniu, że muszą go zamieszkiwać jakieś tajemnicze leśne stwory.


mroczny las na terenie OOŚ Skałki Łężyckie


Gdyby nie rósł tu las, pewnie bylibyśmy w stanie zobaczyć stąd z góry ośrodek buddyjski Drophan Ling, który odwiedziliśmy w grudniu... (relacja tutaj)

Z lasu wychodzimy na... Sawannę Afrykańską. Taką nazwą określa się łąkę górską u podnóża Narożnika, usianą skałkami ukształtowanymi przez erozję piaskowca (noszą one miano Łężyckich, bo znajdują się w pobliżu Łężna i Łężyc). Na każdej skałce (z braku innych punktów orientacyjnych) wymalowano pieczołowicie oznaczenia szlaku. Pogoda jest mało afrykańska, zaczyna właśnie kropić.


Sawanna Afrykańska


Wychodzimy na szosę biegnącą do Karłowa, ale nie idziemy na łatwiznę i na rozstaju dróg wybieramy Główny Szlak Sudecki. Tę trasę już znamy (patrz tutaj), ale chętnie ją powtarzamy. Gdyby tylko nie padało coraz mocniej... Schodząc w kierunku Ostrej Góry od rezerwatu Błędne Skały (szlak zielony), przeklinamy autora pomysłu wprowadzenia "udogodnień" w postaci kamiennych schodków. Tworzy się na nich warstwa lodu, przemieniająca zwykłe zejście w spore wyzwanie. W okolicach Ostrej Góry jest już lepiej, zaczynamy myśleć więc o czekających w Pasterce PIEROGNIEWACH (pierogach w rozmiarze XXL, czyli 16 na 9 cm). Mijamy Nouzín (obserwujemy kolejne stanowiska śnieżyc) i wiemy, że do celu jest już niedaleko. 


XIX- wieczna dzwonnica w dawnej wsi przygranicznej Nouzín


Meldując się w schronisku, dowiadujemy się, że będziemy jedynymi gośćmi tej nocy. Kiedy w poniedziałek wieczorem dotarliśmy do Jagodnej, w sali jadalnej przywitał nas gwar. W Pasterce czekają tylko na nas, żeby móc zamknąć bar i udać się na pomoc do remontowanej Szczelinki. Wynika to jednak ze specyfiki tych dwóch miejsc. Do Spalonej nie dociera wielu turystów pieszych, za to kuchnia i atmosfera schroniska przyciąga zmotoryzowanych z okolicznych miejscowości. Do Pasterki, która - jak wiemy - leży na końcu świata, nie jest z kolei łatwo dojechać, a wędrowcy (i biegacze) pojawiają się tu raczej w sezonie (zimowym i letnim). 

Po przyswojeniu zupy serowej i ogromnych pierogów, zastanawiamy się "co tu robić?". Z pomocą przychodzi rozpiska na drzwiach pokoju. Nie możemy popływać kajakiem kierownika, ale możemy za to: a) ustawić się przy zamontowanej w okolicach stojącego przy schronisku drogowskazu kamerze internetowej i pozdrowić rodzinę, b) spędzić wieczór w kazamatach, c) zagrać w bilard lub piłkarzyki oraz poczytać ,,Taternika" na strychu. Po rozwieszeniu na kaloryferze odzienia, bagażu i obuwia, wybieramy ostatnią opcję. 


C.D.N.

Komentarze