Wielkanocne Jajo- 4/8
Trasa: schr. PTTK Jagodna > (żółtym szlakiem) Mostowice > (zielonym szlakiem) Orlické Záhoří > (niebieskim szlakiem) Pod Homolí > (czerwonym szlakiem) Pod Velkou Deštnou > Masarykova chata > Šerlich > Vrchmezi/Orlica > (czerwoną trasą rowerową - na mapie czerwone kropki) Podgórze > (bez oznaczeń - na mapie kolor szary) Duszniki-Zdrój (łącznie ok. 34 km, czas przejścia: 8 h 25 min.)
schr. Jagodna > Orlica_dane mapy:@autorzy OpenStreetMap na licencji ODbL |
Orlica > Duszniki - Zdrój_dane mapy:@autorzy OpenStreetMap na licencji ODbL |
W Mostowicach funkcjonowało do 2007 r. przejście graniczne małego ruchu, ale zlikwidowano je na mocy układu z Schengen, a więc bez kontroli przechodzimy na stronę czeską, do miejscowości Orlické Záhoří. Rozpiska dla turystów informuje, że po przejściu przez miejscowość powinniśmy wybrać szlak "modrý". Mijamy pomnik cesarza Józefa II i sprawiający wrażenie opuszczonego kościół (chcemy zajrzeć do środka, ale drzwi są zamknięte). Zatrzymujemy się na chwilę przy zagrodzie dla owiec.
Przy przydrożnym krzyżu skręcamy wreszcie z asfaltu i kierujemy się ku znajdującemu się pod szczytem Homole (inaczej: Střední vrch) skrzyżowaniu szlaków niebieskiego i czerwonego. Na miejscu zamiast drogowskazu dla turystów pieszych znajdujemy jednak wskazówki dla narciarzy biegowych... Okazuje się, że przebieg naszej wędrówki pokrywa się z trasą dla miłośników biegówek. Ruch narciarski jest na szczęście bardzo mały, więc sobie nie przeszkadzamy, ale nasze tempo na przygotowanym dla uzbrojonych w coś więcej niż buty śniegu nie jest oszałamiające. Po drodze mijamy kolejne, podobne do siebie drogowskazy informujące, że zbliżamy się (powoli) do szczytu Velká Deštná. Napotykamy także - dla urozmaicenia- wypływające z wsuniętego pomiędzy poukładane jeden na drugim kamienie wydrążonego pnia źródełko, opisane czerwonymi literami jako "Valinův pramen". Stojący przy nim kubeczek bez ucha przekonuje nas do napełnienia bidonów. Woda ma żółtawy kolor, ale ponieważ dużo już eksperymentowaliśmy z H2O, nie boimy się i takiej.
Pod Wielką Desztną czeka na nas kiosk, którym zarządza Horská služba. Drzwi są otwarte, aby można było schronić się przed niepogodą, ale bufet nie działa. Przybijamy więc pieczątkę i ruszamy dalej, do Masarykovej Chaty.
Pod Wielką Desztną czeka na nas kiosk, którym zarządza Horská služba. Drzwi są otwarte, aby można było schronić się przed niepogodą, ale bufet nie działa. Przybijamy więc pieczątkę i ruszamy dalej, do Masarykovej Chaty.
Nazwa schroniska została nadana dla upamiętnienia pierwszego prezydenta Czechosłowacji, Tomasza Masaryka. Przed budynkiem stoi jego popiersie. Wchodzimy do środka i upewniwszy się, że możemy płacić w złotówkach, kupujemy kofolę, wynalezioną w 1960 r., jeszcze w Czechosłowacji. Po spożyciu napoju z nutką lukrecji podążamy dalej czerwonym szlakiem, mijając po drodze górną stację kolejki krzesełkowej poprowadzonej z Zieleńca.
W okolicy Vrchmezi (w wolnym tłumaczeniu "granicznego szczytu", a w wersji polskiej - Orlicy) zaczyna sypać śnieg. Chowamy się na chwilę w przydrożnej wiacie, gdzie oprócz wytłaczanej mapy i tablicy informacyjnej traktującej o Orlicy, znajdujemy księgę pamiątkową. Usiłujemy zmieścić tam nasze podpisy, mimo że wszystkie strony są już wypełnione. Zauważamy też, że ktoś przed nami schronił się tutaj wyraźnie na dłużej, jako że w narożniku wiaty stoją dwie puste butelki po grzańcu galicyjskim. W końcu (nie mamy ze sobą grzańca) decydujemy się uciec przed zamiecią w dolne partie gór. Schodzimy w kierunku miejscowości Olešnice v Orlických horách, ale kiedy nasz szlak krzyżuje się z trasą rowerową (tymczasem dla rowerów jeszcze nieprzejezdną), odbijamy na Duszniki-Zdrój. Dochodzimy do drogi wojewódzkiej nr 389, gdzie napotykamy drogowskaz z informacją, że możemy kontynuować wędrówkę czerwonym szlakiem aż do centrum miasta (ok. 5 km). Jesteśmy jednak sprytniejsi, bo przecież widzimy na mapie satelitarnej zaczynającą się po drugiej stronie szosy ULICĘ Podgórze, która może doprowadzić nas tam znacznie szybciej. Niestety, okazuje się, że "ulica" to słowo zdecydowanie na wyrost. Kiedy w końcu udaje nam się dopasować do mapy kropki wskazujące nasze położenie, okazuje się, że schodzimy do Dusznik krętą i miejscami zanikającą błotnistą ścieżką, którą wybrało oprócz nas jedynie stado saren... Nie poddajemy się jednak i brniemy do przodu. Ok. 18:30 docieramy do obozu czwartego, gdzie wykonujemy normalne czynności obozowe (mycie i przygotowanie do suszenia obuwia, smarowanie stóp sudocremem, poszukiwanie gorącego posiłku oraz punktów zaopatrzeniowych na dzień następny). Tymczasem w mieście kolorowe migające światła zwabiają kuracjuszy na dancingi...
W okolicy Vrchmezi (w wolnym tłumaczeniu "granicznego szczytu", a w wersji polskiej - Orlicy) zaczyna sypać śnieg. Chowamy się na chwilę w przydrożnej wiacie, gdzie oprócz wytłaczanej mapy i tablicy informacyjnej traktującej o Orlicy, znajdujemy księgę pamiątkową. Usiłujemy zmieścić tam nasze podpisy, mimo że wszystkie strony są już wypełnione. Zauważamy też, że ktoś przed nami schronił się tutaj wyraźnie na dłużej, jako że w narożniku wiaty stoją dwie puste butelki po grzańcu galicyjskim. W końcu (nie mamy ze sobą grzańca) decydujemy się uciec przed zamiecią w dolne partie gór. Schodzimy w kierunku miejscowości Olešnice v Orlických horách, ale kiedy nasz szlak krzyżuje się z trasą rowerową (tymczasem dla rowerów jeszcze nieprzejezdną), odbijamy na Duszniki-Zdrój. Dochodzimy do drogi wojewódzkiej nr 389, gdzie napotykamy drogowskaz z informacją, że możemy kontynuować wędrówkę czerwonym szlakiem aż do centrum miasta (ok. 5 km). Jesteśmy jednak sprytniejsi, bo przecież widzimy na mapie satelitarnej zaczynającą się po drugiej stronie szosy ULICĘ Podgórze, która może doprowadzić nas tam znacznie szybciej. Niestety, okazuje się, że "ulica" to słowo zdecydowanie na wyrost. Kiedy w końcu udaje nam się dopasować do mapy kropki wskazujące nasze położenie, okazuje się, że schodzimy do Dusznik krętą i miejscami zanikającą błotnistą ścieżką, którą wybrało oprócz nas jedynie stado saren... Nie poddajemy się jednak i brniemy do przodu. Ok. 18:30 docieramy do obozu czwartego, gdzie wykonujemy normalne czynności obozowe (mycie i przygotowanie do suszenia obuwia, smarowanie stóp sudocremem, poszukiwanie gorącego posiłku oraz punktów zaopatrzeniowych na dzień następny). Tymczasem w mieście kolorowe migające światła zwabiają kuracjuszy na dancingi...
Komentarze
Prześlij komentarz