Jedziemy w Tatry 2/6. Mokre krowy, mokre owce.
deszczowa Dolina Chochołowska |
Trasa: Siwa Polana> (zielonym szlakiem) schronisko na Polanie Chochołowskiej> Siwa Polana
Długość trasy: 12,6 km
Czas przejścia: (nie licząc rozmyślań w schronisku) 2 h 50 minut
Jeśli myśleliśmy, że pogoda w niedzielę była zła, to znaczy, że nie widzieliśmy jeszcze poniedziałku. Wczoraj opady przynajmniej chwilowo słabły lub zanikały- dzisiaj nie. Żeby nie stracić dnia, a jednocześnie zminimalizować ryzyko utonięcia na trasie, wybraliśmy się do Doliny Chochołowskiej. Co by nie powiedzieć o ulewnym deszczu, na pewno dodaje popularnym miejscom klimatu.
Tatrzański Park Narodowy zachęca do zakupu biletów wstępu przez Internet, nabyliśmy więc takie przed wyjazdem. Bilet tygodniowy uprawniający do poruszania się po wszystkich szlakach na terenie parku kosztował nas 30 zł od osoby. Okazując go w okienku na Siwej Polanie, słyszymy: ,,Czy to jest jakiś bilet internetowy? Gdzieś powinno być napisane: Chochołowska". Tłumaczymy, że nie powinno, bo to wejściówka na cały TPN. Pan z budki macha ręką zrezygnowany i przepuszcza nas, choć najwyraźniej nie rozumie naszych ciągot do moknięcia.
W schronisku na Polanie Chochołowskiej, ociekając wodą, debatujemy chwilę nad mapą. Zastanawiamy się czy ruszyć może jeszcze na Przełęcz Bobrowiecką, a stamtąd zejść na Słowację, która w sobotę otworzyła dla Polaków granice. Rozsądek i mokre skarpetki (goretex wytrzymał, woda wlała się górą) zwyciężają jednak nad fantazją. Wracamy tą samą drogą.
Czekając na transport na Siwej Polanie, upewniamy się w naszym przekonaniu, że rozwieszone na przystankach rozkłady jazdy należy traktować z przymrużeniem oka. Od kierowcy linii 58 dowiadujemy się z kolei, że ,,WDW i Gronik to dwie zupełnie różne rzeczy", ale po chwili negocjacji dochodzimy do wspólnych wniosków, że jeśli wysiądziemy na Karpielówce, to do Gronika nie będzie stamtąd aż tak daleko. Tylko dwa dodatkowe kilometry do spaceru.
Tatrzański Park Narodowy zachęca do zakupu biletów wstępu przez Internet, nabyliśmy więc takie przed wyjazdem. Bilet tygodniowy uprawniający do poruszania się po wszystkich szlakach na terenie parku kosztował nas 30 zł od osoby. Okazując go w okienku na Siwej Polanie, słyszymy: ,,Czy to jest jakiś bilet internetowy? Gdzieś powinno być napisane: Chochołowska". Tłumaczymy, że nie powinno, bo to wejściówka na cały TPN. Pan z budki macha ręką zrezygnowany i przepuszcza nas, choć najwyraźniej nie rozumie naszych ciągot do moknięcia.
W schronisku na Polanie Chochołowskiej, ociekając wodą, debatujemy chwilę nad mapą. Zastanawiamy się czy ruszyć może jeszcze na Przełęcz Bobrowiecką, a stamtąd zejść na Słowację, która w sobotę otworzyła dla Polaków granice. Rozsądek i mokre skarpetki (goretex wytrzymał, woda wlała się górą) zwyciężają jednak nad fantazją. Wracamy tą samą drogą.
Czekając na transport na Siwej Polanie, upewniamy się w naszym przekonaniu, że rozwieszone na przystankach rozkłady jazdy należy traktować z przymrużeniem oka. Od kierowcy linii 58 dowiadujemy się z kolei, że ,,WDW i Gronik to dwie zupełnie różne rzeczy", ale po chwili negocjacji dochodzimy do wspólnych wniosków, że jeśli wysiądziemy na Karpielówce, to do Gronika nie będzie stamtąd aż tak daleko. Tylko dwa dodatkowe kilometry do spaceru.
Komentarze
Prześlij komentarz