Jesiennie i Radosno 1/3. Figury geometryczne.

wieża widokowa na Trójgarbie


Trasa: Struga> (niebieskim szlakiem) Trójgarb> (zielonym szlakiem) Lubomin > Chełmiec> Boguszów-Gorce> Dzikowiec> Unisław Śląski> Sokołowsko> schronisko PTTK Andrzejówka

Długość trasy (łącznie z błądzeniem po Strudze): 38,4 km

Czas przejścia (łącznie z błądzeniem po Strudze, ale nie wliczając czasu spędzonego na wieży widokowej na Trójgarbie): 7 godzin 30 minut





Lądujemy na stacji Wałbrzych Miasto około 10:00 rano i nie zwlekając, pniemy się pod górę ulicą Żeromskiego w kierunku Wzgórza Gedymina, tak jak prowadzi niebieski szlak. Mijamy skrzyżowanie z drogą bitumiczną nazwaną imieniem doktora Wojciecha Oczki (nawiasem mówiąc, autora słów: ,,Ruch zastąpi prawie każdy lek, podczas gdy żaden lek nie zastąpi ruchu")... Stop! Kątem oka połowa z nas zauważa przystanek autobusowy, a na rozkładzie jazdy linii nr 8 dopisek: ,,10:12- kurs przedłużony do Strugi". Jakże to ważna informacja dla naszej wyprawy! Jeśli uda nam się podjechać do Strugi, będziemy w stanie zrealizować dłuższy, 32- kilometrowy* (*tak przynajmniej wynikało z mapy...) wariant rozszerzony o Trójgarb

Autobus przyjeżdża o czasie, a więc wszystko układa się po naszej myśli. No może oprócz pogody, bo póki co, nad Wałbrzychem wiszą chmury. Miejscowi, patrząc na nasz ekwipunek, komentują nawet: ,,A z tymi plecakami, to czy warto gdzieś iść, skoro gór nie widać...? " 

Tymczasem po przejeździe przez Szczawno-Zdrój, docieramy do celu. Z przystanku autobusowego widać XVII- wieczny pałac Czetrittzów, małymi krokami remontowany przez obecnego właściciela. Widać też szlakowskaz, a ten nakazuje nam się cofnąć. Cofając się, zapędzamy się trochę za daleko ulicą Główną, ale to nie nasza wina, że znakarz nie używał strzałek... Wracamy do małej uliczki pomiędzy budynkami mieszkalnymi, a potem przez podwórko z rozwieszonym praniem wychodzimy na pole uprawne. Po przebrnięciu przez zaorane bruzdy ziemi, wspinamy się pomiędzy wybarwiającymi się jesiennie drzewkami na Węgielnik (621 m n.p.m.).

Z Węgielnika już głównie przez las świerkowy dążymy ku najwyższemu z trzech wierzchołków Trójgarbu (778 m n.p.m.). To na nim dzięki współpracy trzech okolicznych gmin pod koniec 2018 r. stanęło cudeńko wymyślone przez Grupę Projektową isba- wieża widokowa z trójkątnymi tarasami. Wokół niej powstała też przemyślana stylistycznie infrastruktura- wiata, siedziska. Chmury nadal przesłaniają słońce, ale nie jest aż tak źle jak myśleli Wałbrzyszanie- z wieży można nawet co nieco zobaczyć.


wieża widokowa na Trójgarbie


Ze szczytu schodzimy zielonym szlakiem. Na naszej mapie laminowanej jest jeszcze zaznaczona Bacówka pod Trójgarbem. Niestety, obiekt został zamknięty w 2009 r., a rozebrany w 2017. W miejscu oznaczonym na mapach Google jako ,,parking przy Bacówce" znajdujemy jedynie pozostałości kamiennej podmurówki.


Bacówka pod Trójgarbem...


W zaistniałej sytuacji nie zatrzymujemy się na gorącą herbatę, tylko schodzimy do ruchliwej drogi wojewódzkiej 376 i ryzykując życie, maszerujemy jej poboczem przez około kilometr. Przy czerwonej tablicy informującej o specjalnym obszarze ochrony siedlisk Natura 2000 wracamy do lasu. Zaczyna się dość płasko, ale nie trwa to zbyt długo. Kiedy ścieżka wystrzela raptownie w górę, wiemy że rozpoczęło się zdobywanie Chełmca (851 m n.p.m.).

Chełmiec był początkowo zaliczany do Korony Gór Polski jako najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, ale korekta pomiarów zdetronizowała go na korzyść Borowej (854 m n.p.m.). Na jego wierzchołku również znajduje się wieża widokowa. Jako że powstała w XIX w., charakteryzuje ją jednak architektura zgoła odmienna niż konstrukcję na Trójgarbie... W dodatku zza stylizowanych ruin wystają malowane na biało- czerwono industrialne sylwetki wież radiowo- telewizyjnych. Na górny taras nie udaje nam się wejść, ponieważ podobnie jak sala z darmowymi napojami, udostępniany jest jedynie w soboty oraz niedziele.


stylizowana na ruiny wieża widokowa na Chełmcu


Do Boguszowa-Gorców schodzimy Drogą Krzyżową Trudu Górniczego, mijając takie stacje jak np. ,,Brzemię krzyża- pamięci górników kopalń uranu". Następnie przechodzimy przez centrum sennego miasteczka, gdzie tylko wiersz na przedwojennym słupie ogłoszeniowym pamięta o czasach kiedy ,,działały kopalnie węgla i barytu (…), najlepsze ciastka były u Karkosza (…)" a ,,pod Dzikowcem mieszkał oswojony dzik".

Co do Dzikowca - sprawdzimy, bo właśnie w kierunku tego szczytu teraz zmierzamy. Najpierw zdobywamy Dzikowiec Mały (696 m n.p.m.), a następnie Dzikowiec Wielki (836 m n.p.m.). Zwierzyny nie widać, za to na Przełęczy Polanka pojawiają się znaki prowadzące do schroniska Andrzejówka. Znakowskaz umieszczony jest dość nietypowo nie przy ścieżce, ale w środku gęstwiny, więc chwilę zajmuje nam zrozumienie gdzie powinniśmy się udać. Spoglądając na ilość nabitych już przez GPS kilometrów, decydujemy zrezygnować z wariantu przez Lesistą, a nawet z wariantu przez Stożki. Chyba tylko szlak zielony przez Unisław Dolny pozwoli nam dotrzeć do celu przed zmrokiem...

Schodzimy do szosy, która prowadzi nas przez około kilometr w kierunku Unisławia Śląskiego, a następnie pozwala odbić na szeroką drogę z ubitej czerwonej ziemi, kontrastującej z wciąż jeszcze soczystą zielenią okolicznych łąk. Wokół widać ślady prac, które przekształcą ją zapewne niedługo w drogę bitumiczną... Trochę szkoda... Po prawej stronie widzimy dwa zielone kopce, których kształt nie pozostawia wątpliwości- to muszą być Stożki, Wielki (840 m n.p.m.) oraz Mały (745 m n.p.m.). Wśród zieleni zaczynają być widoczne pojedyncze zabudowania wsi. Oto przed nami Sokołowsko. Na mapie satelitarnej wypatrzyliśmy sklep, więc zanim udamy się do Andrzejówki, najpierw skręcamy ku niemu celem zaopatrzenia się w prowiant na kolejny dzień. Wkraczamy na ulicę Główną i od razu odczuwamy, że panuje tu zupełnie inna atmosfera niż w poindustrialnym krajobrazie Boguszowa- Gorców... Drobne detale architektoniczne świadczą o interesującej przeszłości tego miejsca, do dziś roztaczającej swą magię... Sprawę zgłębimy jutro. Tymczasem załatwiamy zakupy, po czym wracamy na zielony szlak.

Do Andrzejówki zostały trzy kilometry. Pod górkę. Mijamy piętrowy rower, rzeźbę ogrodową, której nie chcielibyśmy zobaczyć w nocy; stawek, chatkę Mariana, wędrówek weterana; drzewa, drzewa i drzewa... Wreszcie zza kolejnego zakrętu wyłania się dach. A pod dachem czeka ogień Waligóry i specjały z browaru Miedzianka...


schronisko Andrzejówka

< następny post

Komentarze